​Po zakończeniu wizyty w Polsce przez prezydenta USA Joe Bidena wybieram się z wizytą do Stanów Zjednoczonych, przede wszystkim do Rady Bezpieczeństwa ONZ - przekazał szef MSZ Zbigniew Rau. Jak poinformował, został zaproszony do zabrania głosu jako przedstawiciel kraju szczególnie wspierającego Ukrainę.

Odnosząc się do planowanej wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce Rau stwierdził w TVP Info, że amerykański przywódca "nie musiał wybierać Polski". Ale jak spojrzymy na mapę Europy dzisiaj, to Polska jest naturalnym wyborem, dlatego że jesteśmy zwornikiem wschodniej flanki NATO z jednej strony, a przecież pamiętamy, że Sojusz Północnoatlantycki zadeklarował, że największym zagrożeniem dla niego jest właśnie Rosja. A druga sprawa, no któż bardziej pomaga Ukrainie per capita, jeśli chodzi o pomoc materiałową. Polska i państwa bałtyckie, tu jesteśmy absolutnymi liderami, a ze względów czysto logistycznych jesteśmy tym hubem, bez którego skuteczna pomoc Ukrainie byłaby dzisiaj trudna do wyobrażenia - powiedział.

Przekazał, że w dniu wyjazdu prezydenta USA z Polski, on sam udaje się z wizytą do USA - "przede wszystkim do Rady Bezpieczeństwa ONZ". Jest to taka wspólna inicjatywa mająca na celu podkreślenie rocznicy zmagań Ukrainy przeciwko rosyjskiemu agresorowi. Zostaliśmy zaproszeni tam do zabrania głosu - jako kraj szczególnie wspierający Ukrainę z jednej strony. (...) Druga kwestia sprowadza się do tego, że musimy pamiętać, że jest to największa organizacja międzynarodowa skupiająca praktycznie wszystkie państwa świata i ona jest szczególnym obiektem dezinformacji rosyjskiej - mówił minister.

Szef MSZ podkreślił, że należy pamiętać o tym, iż kwestia rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie nie wszędzie jest tak samo odbierana jak wśród członków wspólnoty transatlantyckiej, czy szerzej mówiąc wolnego świata, a w części państw Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji, Rosja posiada duże możliwości medialnego i propagandowego oddziaływania. Jest tutaj po części skuteczna i wielokrotnie zastanawiamy się chociażby wśród ministrów SZ UE i NATO dlaczego jest skuteczna - dlatego, że nasza obecność w tej debacie, w tym dyskursie nie jest zadowalająca - zauważył Rau.

Rau przekonuje, że relacje z Niemcami są nienajgorsze

Szef MSZ był też pytany o obecny stan stosunków polsko-niemieckich. Stan stosunków polsko-niemieckich przez niektórych jest uznawany za nie najlepszy. Ja bym się z tym nie zgodził, to jest zbyt prosta ocena - stwierdził. Jeśli chodzi o relacje gospodarcze, one są w bardzo dobrym stanie, natomiast rzeczywiście politycznie one są nieco inne dlatego, że w sposób partnerski, otwarty artykułujemy wobec naszych niemieckich sąsiadów to, co stanowi o naszych najbardziej istotnych interesach i tutaj się nie zgadzamy, ale sądzę, że jest to taki bardzo konstruktywny stan niezgody. Nie zgadzamy się co do dynamizmu pomocy Ukrainie, tu znajdujemy się, myślę, na przeciwnych biegunach myślenia i działania wewnątrz przede wszystkim UE i NATO - powiedział.

Podkreślił, że naszą filozofią jest pomagać jak najwięcej i jak najszybciej, a nasi partnerzy niemieccy przyjmują postawę dość alternatywną do tego.

Druga istotna sprawa - jak mówił minister - to kwestia rekompensaty za straty wynikające z niemieckiej agresji i okupacji w czasie II wojny światowej. Tu mówimy po partnersku w sposób bardzo szczery, dlatego ta kwestia powinna zostać podjęta i rozwiązana przez stronę niemiecką. Nie zgadzamy się co do tego, że rzecz - jak mówi strona niemiecka - jest zamknięta, ona nigdy nie była faktycznie otwarta, nigdy faktycznie nie usiedliśmy do jednego stołu z przedmiotem rozwiązania tej kwestii - powiedział szef MSZ. 

Według Raua, jest jeszcze trzecia kwestia, gdzie Polska i Niemcy zajmują odmienne stanowisko i która - jak powiedział - "sprowadza się do tego, co często ostatnio pojawia się w wystąpieniach kanclerza (Niemiec, Olafa) Scholza szczególnie, to zapewnienie, że Niemcy są gotowe wziąć odpowiedzialność za przywództwo w Europie". Rau podkreślił, że aby taką funkcję pełnić, najpierw "trzeba znaleźć takich, którzy chcą by im przewodzić w Europie". Ocenił, że trudno w Europie dziś znaleźć państwa, które tego by oczekiwały lub domagały się tego.

Stanowisko Polski jest tu jasne: siłą Europy jest nie przywództwo tego czy innego kraju, tylko zapewne potrzeba i zrozumienie dla budowania konsensusu, gdzie potrzeby równych suwerennych państw są w taki sam sposób traktowane i to jest baza do wspólnego działania - dodał szef MSZ.