Na ocenę +4 obronił pracę inżynierską 22-letni student AGH z Mongolii zatrzymany kilka dni temu przez straż graniczną. Na egzamin do Krakowa Hasza Erden Batdavaa przyjechał z ośrodka dla uchodźców w Przemyślu. Był eskortowany przez uzbrojonych funkcjonariuszy. Został zatrzymany, gdyż przez 11 lat przebywał w Polsce nielegalnie.

Tematem pracy był projekt pieca do zastosowań przemysłowych opalanego gazem koksowniczym. Obrona trwała 30 minut. Hasza miał kilkunastominutową prezentację, potem odpowiedział na pięć pytań.

Dziekan Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej AGH prof. Mirosław Karbowniczek ocenił, że biorąc pod uwagę współczynnik stresu, to studentowi obrona poszła bardzo dobrze. To jest dobry student, grzeczny, inteligentny chłopak, który po dzisiejszej obronie jest już fachowcem w swojej dziedzinie - ocenił dziekan.

Po egzaminie Batdavaa mówił, że jest dobrej myśli i ma nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży. Zdajemy sobie sprawę, że do tej sytuacji doszło z naszej winy, bo nie uregulowaliśmy pewnych kwestii. Nie mam do nikogo pretensji - przyznał. Jak zaznaczył, nie wyobraża sobie wyjazdu do Mongolii, bo do Polski przyjechał w wieku 11 lat i tu się wychował. Tutaj mam mnóstwo przyjaciół, którzy mnie wspierają - podkreślił Batdavaa.

Chciałem wyrazić wdzięczność dla wszystkich osób, moich przyjaciół, ludzi i instytucji za życzliwość i uprzejmość - mówił. Dodał, że w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu, gdzie obecnie przebywa wraz z rodziną, stworzono im dobre warunki. Miał tam dostęp do komputera i przygotował prezentację na obronę pracy inżynierskiej.

Haszy nie przeszkodziło to, że cały czas pilnowali go funkcjonariusze straży granicznej. Za to przed salą wspierali go jego przyjaciele, którzy przygotowali huczne powitanie i zbierali podpisy pod petycją przeciwko wydaleniu rodziny Batdavaa. Przynieśli ze sobą transparenty: "Hasza jest Polakiem", "Nie wywoźcie nam Polaków do Mongolii", "Oddajcie ich".

Po egzaminie Hasza został odwieziony z powrotem do ośrodka dla uchodźców. W czwartek jego sprawę rozpatrzy sąd. Zdaniem rzeczniczki Urzędu ds. Cudzoziemców Ewy Piechoty, "są szanse, że rodzina otrzyma prawo pobytu". Postępowanie może potrwać około miesiąca. Rzeczniczka nie chciała jednak podać więcej szczegółów.

Pięcioosobowa rodzina Batdavaa przebywa w Polsce od 2000 r., mieszkali w Krakowie. Dotąd nie zalegalizowała swego pobytu. Na początku roku, decyzją wojewody małopolskiego, została umieszczona w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu. Grozi jej deportacja do Mongolii. Dwóch starszych synów to studenci krakowskiej AGH, najmłodszy Robert - urodzony w Polsce - uczęszcza do szkoły podstawowej.

Według wojewody małopolskiego rodzinie wielokrotnie proponowano rozwiązania prawne, które pomogłyby w legalizacji pobytu w Polsce, ta jednak z możliwości tych nie korzystała. Były krótkie okresy, kiedy mieli tzw. wizy proceduralne, wydawane na czas załatwienia sprawy. Decyzję wojewody o wydaleniu rodziny podtrzymały Urząd ds. Cudzoziemców i sąd.

Jak poinformowała rzeczniczka wojewody Joanna Sieradzka, wojewoda małopolski wyczerpał swoje możliwości w tej sprawie. Ze swojej strony pomógł, aby student AGH przyjechał na obronę pracy inżynierskiej. Wystąpił też do szefa Urzędu ds. Cudzoziemców, żeby podejmując decyzję w sprawie mongolskiej rodziny, wziął pod uwagę jej sytuację w Polsce.