Policja zatrzymała 40-letniego mieszkańca Sierpca (Mazowieckie), który jest podejrzany o wywołanie fałszywego alarmu bombowego w Sądzie Okręgowym w Płocku. Grozi mu 8 lat więzienia.

Wczoraj rano anonimowy rozmówca zadzwonił do płockiego Sądu Okręgowego i powiedział, że w budynku jest bomba. Ewakuowano wszystkie osoby, które były wtedy w sądzie. Na miejsce przyjechali policyjni pirotechnicy, ulice wokół sądu zostały w tym czasie zamknięte dla ruchu samochodowego. Po około dwóch godzinach okazało się, że alarm był fałszywy, ładunku wybuchowego nie znaleziono.

Zaraz po uzyskaniu informacji o podłożonej bombie, policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu rozpoczęli ustalenia, kto dzwonił do sądu. Po kilku godzinach ustalili, że sprawcą całego zamieszania jest czterdziestoletni mieszkaniec Sierpca - poinformował rzecznik płockiej policji. Mężczyzna został zatrzymany, a noc spędził w policyjnym areszcie.

Sprawa zostanie przekazana do prokuratury. Za wywołanie fałszywego alarmu bombowego kodeks karny przewiduje karę do 8 lat pozbawienia wolności.

Bomba w jednym z radomskich szpitali

Z kolei policjanci z Radomia zatrzymali 32-latka, który dla zabawy zadzwonił na policję i powiedział, że ktoś podłożył bombę w jednym z szpitali miejskich. Zagroził, że co godzinę będą detonowane kolejne ładunki.

Do ewakuacji pacjentów jednak nie doszło, bo policjanci w ciągu kilkudziesięciu minut ustalili, kto dzwonił i znaleźli sprawcę fałszywego alarmu. 32-latek przyznał się do winy. Oświadczył, że był to głupi żart. W chwili zatrzymania był pijany. Trafił do policyjnego aresztu.