Punktualnie o dziewiętnastej czasu polskiego, zakończyły się wybory prezydenckie na Białorusi. O stanowisko przywódcy tego kraju ubiegają się urzędujący prezydent - Aleksandr Łukaszenka, związkowy lider Uładzimir Hanczaryk oraz przewodniczący Białoruskiej Partii Liberalno-Demokratycznej Siarhiej Hajdukiewicz.

Od trzech do pięciu tysięcy sympatyków opozycji zebrało się w niedzielę wieczorem w centrum Mińska, by wspólnie oczekiwać na wyniki wyborów prezydenckich. Kilka dni temu liderzy opozycji wezwali swoich zwolenników do świętowania wyborczego zwycięstwa. Nie wiadomo jednak, czy będzie co świętować. Wstępne wyniki wyborów będą znane za kilka godzin, ale byłoby wielką niespodzianką, gdyby nie wygrał ich Łukaszenka. Jak poinformowała Centralna Komisja Wyborcza, frekwencja była bardzo wysoka - do urn poszło 75 procent uprawionych. Według danych z tzw. obiektów zamkniętych, czyli szpitali, sanatoriów i jednostek wojskowych, w których głosowanie kończy się najwcześniej, niemal 80 proc. wyborców oddało głos na Aleksandra Łukaszenkę. Państwowa telewizja twierdzi, że te wyniki nie będą się zbytnio różnić od ostatecznych rezultatów niedzielnego głosowania. Centralna Komisja Wyborcza wyniki wstępne zamierza podać około północy. Nie wiadomo, jak zakończy się akcja opozycji. Jeszcze w niedzielę prezydent Łukaszenka obiecywał, że nie dopuści do naruszania porządku publicznego.

Foto Archiwum RMF

19:25