Udało się przesłuchać matkę zamordowanego 12-latka z Łodzi. 30-letnia kobieta była do tej pory w szoku. Do zabójstwa doszło w domu przy ul. Wersalskiej. W trakcie rodzinnej awantury ranna została pięcioletnia dziewczynka oraz matka chłopca i jego ciotka. Po kilku godzinach poszukiwań policja znalazła ciało ojca, podejrzewanego o zabicie dziecka.

Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, matka zamordowanego chłopca zeznała, że od pewnego czasu czuła się zagrożona. Dlatego nocowała u niej bratowa. Nad ranem 30-latka zauważyła, że mężczyzna przygotował tasak, nóż i siekierę. Potem zagroził jej, że "zobaczy za chwilę, co będzie się działo".

Między partnerami doszło do szarpaniny. W to włączyła się bratowa, którą mężczyzna uderzył tasakiem w głowę. Później związał swoją partnerkę i zakneblował. Miał krzyczeć, że odetnie jej ręce i nogi. Później pobiegł do dzieci.

W tym czasie kobiecie udało się uwolnić. Przed domem zatrzymała samochód, który zawiózł ją na stację benzynową. Tam wezwała policję. Kiedy wróciła, jej syn leżał na podłodze, a obok niego jego przyrodnia siostra. Policja, która przyjechała na miejsce znalazła zamordowanego 12-latka. Chłopiec miał tłuczone i cięte rany, m.in. głowy. Do szpitala z ciężkimi obrażeniami przewieziona została 41-letnia ciotka dziecka. Według lekarzy jej stan jest bardzo ciężki. Ma bardzo poważne obrażenia głowy. Do szpitala trafiła także pięciolatka, przyrodnia siostra nastolatka. Dziewczynka ma złamane nogi i rany cięte.

Sprawca zdążył uciec. Odjechał z miejsca zbrodni samochodem, który później porzucił na terenie dzielnicy Widzew. W aucie znaleziono nóż, którym prawdopodobnie się posłużył. Nad ranem policjanci znaleźli zwłoki mężczyzny w hali zakładu, w którym pracował. Popełnił samobójstwo, wieszając się na jednej z belek.

Według śledczych wszystko wskazuje na to, że 37-latek zaplanował zbrodnię. Na miejscu pozostawił bardzo osobisty list. Z jego treści wynika, że motywem była chęć zemsty na partnerce, którą podejrzewał o zdradę. Bał się, że kobieta chce go rzucić.