33-letni Grzegorz G. odpowie za zabójstwo 25-letniej szwagierki, która była z nim w ciąży. Przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się jego proces. Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego więzienia.

Grzegorz G. jest też oskarżony m.in. o kradzież samochodu i pieniędzy ofiary, usiłowanie dwóch oszustw i kradzież z miejsca pracy sprzętu elektronicznego o wartości ponad 0,5 mln zł.

Na wniosek adwokata oskarżonego i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych (m.in. rodziców ofiary) proces będzie się toczyć - postanowieniem sądu - w dużej części przy drzwiach zamkniętych. Chodzi o ważny interes prywatny rodziny ofiary. Utajnione zostały kwestie dotyczące głównego zarzutu, czyli zabójstwa.

Zdaniem oskarżenia Grzegorz G. zadał siostrze żony, z którą łączył go romans, szereg uderzeń w głowę połową cegły. Jolanta Ś. miała też ranę kłutą szyi. Jak ustaliła prokuratura, przyczyną śmierci kobiety było prawdopodobnie zachłyśnięcie się krwią i uduszenie.

Jolanta Ś. była w siódmym miesiącu ciąży, a ojcem dziecka był Grzegorz G., co potwierdziły badania biologiczne. Jednak stan rozwoju płodu, ujawniony podczas sekcji zwłok, nie pozwolił na postawienie mężczyźnie zarzutu podwójnego zabójstwa. 

Oskarżony utrzymywał, że kobieta spadła ze skarpy. Potem ujawnił miejsce ukrycia zwłok

W czasie śledztwa mężczyzna początkowo utrzymywał, że śmierć Jolanty Ś. nastąpiła na skutek nieszczęśliwego wypadku - miała spaść ze skarpy. Jednak po przedstawieniu mu dowodów z sekcji zwłok kobiety, które wykluczyły taką przyczynę śmierci, G. przyznał się do zabójstwa. Wskazał też miejsce, w którym ukrył ciało. Zapewniał, że nie planował zabójstwa wcześniej, ale że myśl o zabiciu kobiety zrodziła się dopiero w czasie kłótni.

Grzegorzowi G. prokuratura zarzuciła także kradzież mienia ofiary, w tym samochodu, pieniędzy i sprzętu elektronicznego, a także fałszowanie dokumentów (umowy sprzedaży samochodu) oraz niszczenie dokumentów.

G. odpowie też za usiłowanie dwóch oszustw na kwotę tysiąca i 5 tys. zł, które próbował popełnić, podszywając się pod swoją ofiarę i chcąc wyłudzić pieniądze od dwóch osób jako rekompensatę za rzekome zobowiązania. Oskarżony jest także o kradzież z miejsca pracy sprzętu elektronicznego o wartości ponad 0,5 mln zł.

Kolejny czyn, o który prokuratura oskarżyła Grzegorza G. to tzw. samouwolnienie. Mężczyzna w marcu br. zbiegł z sądu w Ropczycach, gdzie brał udział w swojej sprawie cywilnej. Został ujęty po oddaniu przez policjantów strzałów ostrzegawczych.

Grzegorz G. przebywa w areszcie. Po początkowym przyznaniu się do wszystkich zarzucanych mu czynów - pod koniec postępowania zmienił zdanie. Obecnie przyznaje się tylko do ukrycia zwłok.

W toku postępowania G. został zbadany psychiatrycznie. Biegli nie stwierdzili, aby w chwili czynu mężczyzna był niepoczytalny lub miał ograniczoną poczytalność.

Śledztwo prowadzone było w kierunku handlu ludźmi

Zaginięcie ciężarnej Jolanty Ś. jej rodzina zgłosiła w sierpniu ubiegłego roku. Upłynął bowiem termin porodu, a z kobietą urwał się kontakt. Początkowo jednak śledztwo prowadzone było w kierunku handlu ludźmi; Jolanta Ś. miała wysłać sms do swojej matki, że nowo narodzone dziecko sprzedała i że nie chce, aby ją szukać.

Niedługo później żona Grzegorza G. zgłosiła jego zaginięcie. Mężczyzna wówczas był już podejrzewany o udział w zaginięciu Jolanty Ś. Ponadto prokuratura podejrzewała go też o kradzież z firmy, w której pracował, specjalistycznego sprzętu elektronicznego na kwotę ponad 0,5 mln zł. Zakładano, że G. chciał za pieniądze ze sprzedaży sprzętu ukryć się przed wymiarem sprawiedliwości.

 

(j.)