Na karę dożywotniego więzienia skazał w piątek krakowski sąd 52-letniego Marka S., oskarżonego o zabójstwo małżeństwa z Kielc. Motywem zbrodni miał być dług, a mężczyzna próbował upozorować samobójstwo pary. Wyrok jest prawomocny.

Proces w sprawie głośnego zabójstwa małżeństwa - 30-letniej kobiety i 53-letniego mężczyzny - miał charakter poszlakowy. Ich ciała znaleziono na początku lutego 2015 r. w mieszkaniu na osiedlu KSM w Kielcach. Policję zawiadomił krewny małżeństwa, który przyszedł do mieszkania pary zaniepokojony brakiem kontaktu z rodziną. Ciała małżonków nosiły ślady licznych obrażeń. Początkowo mówiono o tzw. samobójstwie rozszerzonym, lecz śledczy nie wykluczali innych hipotez.

W kwietniu 2015 r. zatrzymano kielczanina Marka S., który usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Okazało się, że to on próbował upozorować tzw. rozszerzone samobójstwo, jednak opinie uzyskane od biegłych wykazały, że nacięcia na ciałach ofiar powstały już po śmierci i w trakcie agonii.

Marek S., który wcześniej prowadził różnego rodzaju działalność gospodarczą, przyjaźnił się z małżeństwem. Według śledczych, był winien parze co najmniej 200 tys. zł, a motywem zabrodni była niemożność zwrotu długu. Proces toczył się od 2016 r., częściowo za zamkniętymi drzwiami. Za najważniejsze poszlaki sąd uznał ślady krwi oskarżonego na miejscu zbrodni. W maju ub.r. wymierzył S. karę dożywotniego więzienia, a także nakazał mu zapłatę bliskim ofiar 200 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.

Od tego wyroku odwołały się zarówno obrona oskarżonego, domagając się uniewinnienia, jak i prokuratura. Ta druga chciała, by S. mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach i by został pozbawiony praw publicznych na 10 lat.

Sprawą ponownie zajął się w piątek Sąd Apelacyjny w Krakowie; rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Jak poinformował dziennikarzy prok. Robert Słowakiewicz, sąd podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji i skazał S. na karę łączną dożywotniego więzienia.

(Sąd) uwzględnił częściowo apelację prokuratury, co do okoliczności związanych z pozbawieniem praw publicznych skazanego na okres dziesięciu lat. Nie uwzględnił (apelacji) w zakresie podwyższenia możliwości ubiegania się przez oskarżonego o przedterminowe, warunkowe zwolnienie po upływie 30 lat - powiedział prok. Słowakiewicz. Oznacza to, że S. będzie mógł się o nie starać po 25 latach. Jawność była wyłączona; szczegółów sprawy, poza tymi, które były podane na etapie początkowym, w dalszym ciągu nie będę ujawniał. Drastyczność tych czynów, jak i dobro najbliższych osób pokrzywdzonych skłaniają mnie, żeby o tych okolicznościach nie mówić - dodał prokurator.