Ujawnienie imion i nazwisk dzieci molestowanych przez pedofila było błędem, który się nie powtórzy - taką deklarację usłyszała od rzecznika szczecińskiego Sądu Okręgowego reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Dane siedmiorga dzieci pojawiły się przed rozprawą na elektronicznej wokandzie Sądu Rejonowego.

50-letni Bogusław T. sądzony jest za pedofilię, grozi mu do 12 lat więzienia. Wczoraj przed kolejną rozprawą w jego procesie (została przełożona z przyczyn formalnych) na elektronicznej tablicy przed wejściem do sali rozpraw można było przeczytać imiona i nazwiska jego ofiar - łącznie siedmiorga dzieci.

Rzecznik szczecińskiego Sądu Okręgowego Michał Tomala tłumaczy w rozmowie z naszą reporterką Anetą Łuczkowską, że teoretycznie nie było to złamanie prawa. Rozprawy dotyczące molestowania dzieci nie są jawne, ale publikacje wyroku już tak - a tam sędzia będzie musiał odczytać wszystkie nazwiska. Na elektronicznej wokandzie dane pokrzywdzonych nieletnich nie powinny się jednak znaleźć.

Jak powiedział naszej reporterce rzecznik sądu, błąd popełniła pracownica, która wpisuje dane na elektroniczną wokandę. Pojawia się tam jedynie numer artykułu, z którego oskarżonemu postawione były zarzuty. Pracownica nie zdawała sobie sprawy, że artykuł 200 Kodeksu Karnego dotyczy właśnie pedofilii.

Sprawa, o której jako pierwszy poinformował "Głos Szczeciński", trafiła do prezesa sądu. Teraz władze sądu obiecują, że sytuacja więcej się nie powtórzy.