Wybuch na ulicy Krymskiej ma związek z eksplozjami, do których doszło pod koniec czerwca w Borku Fałęckim - przyznaje krakowska policja. Jak tłumaczą funkcjonariusze, podobieństw jest kilka: domowa konstrukcja bomby, czas ataku i miejsce. W porannym wybuchu na os. Kliny ranny został 65-letni mężczyzna. Z ranami nóg trafił do szpitala.

Mieszkający przy ulicy Krymskiej mężczyzna wyszedł rano z domu. Kiedy zauważył tuż obok swojej bramy wejściowej podejrzany przedmiot, podszedł bliżej. Chciał go wyrzucić i wtedy doszło do eksplozji.

To 40-centymetrowa rura PCV - opisuje bombę Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. W niej najpewniej był ładunek wybuchowy. To nasadzone zostało na mieszalnik do farby po to, aby do wybuchu doszło na wysokości, by siła wybuchu nie poszła w ziemię - tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajderm.

Mężczyzna został ranny. Trafił do szpitala, gdzie przejdzie operację. Jak jednak zapewniają lekarze, jego życiu nic nie zagraża.

Policjanci apelują do mieszkańców południowych dzielnic Krakowa, aby nie ruszali podejrzanych przedmiotów i zwracali uwagę na obce, dziwnie zachowujące się osoby. W razie wątpliwości i niepokojów do ich dyspozycji jest numer 997.

To już trzeci wybuch w tej części Krakowa w ciągu ostatnich trzech tygodni. 29 czerwca doszło do wybuchu przy ul. Siarczanej. Eksplozja nastąpiła, gdy 52-letnia właścicielka domu jednorodzinnego otwierała pilotem bramę garażu. Ranna została ona i jej 22-letni syn. Drugi wybuchł miał miejsce przy ul. Jeleniogórskiej. 55-latek próbował przenieść coś z piwnicy.

Policja wyznaczyła nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za informację o tym, kto podłożył ładunki wybuchowe w domach jednorodzinnych.