Został majorem Wojska Polskiego niemal 80 lat po wstąpieniu do armii. Stefan Gratunik z Janowa na Mazurach skończył w czwartek 100 lat. To najprawdopodobniej najstarszy żyjący uczestnik Kampanii Wrześniowej 1939 roku. Służył w 11. Pułku Ułanów.

O pójściu do wojska zacząłem myśleć, gdy miałem kilka lat. Trwała I wojna światowa - wspomina w rozmowie z Andrzejem Piedziewiczem pan Stefan. Pamięta, jak do jego domu weszli niemieccy żandarmi, obserwował też ćwiczenia polskich żołnierzy w lasach. To zaczęło wchodzić w krew, ten patriotyzm, ta Polska - mówi.

Sam nie miał problemów, by dostać się do wojska. Do 11. Pułku Ułanów został przydzielony w sierpniu 1939 roku. Ruszył na front, jak sam wspomina - bez wielkiej nadziei na zwycięstwo.

Podczas walk został ranny i dostał się do niewoli. W rozmowie z naszym reporterem w barwnych i dosadnych słowach opisuje, jak niemieccy żołnierze odebrali mu broń. Niemiecki żołnierz przyprowadził kolegę, po łbie mi dali i zabrali pas, sk...syni - opowiadał pan Stefan. Udało mu się uciec z niewoli i wrócić do domu. Wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a później do AK, w której działał do końca wojny.

Namówił mnie kolega, przekonywał, że skoro nasi dziadowie brali udział w powstaniach, to my też nie możemy siedzieć z założonymi rękoma - opowiada. Po wojnie komunistyczna władza potraktowała go jak innych AK-owców - rok spędził w więzieniach.

Mimo wieku, jest bardzo aktywny. To dzięki niemu w Janowie stanął pomnik Piłsudskiego, dwa lata temu pan Stefan sam zasadził kilkadziesiąt drzewek.

W czwartek został awansowany na majora Wojska Polskiego. I co mi z tego, skoro i tak wszyscy mówią tu do mnie generale - żartuje.