​Na jutro zaplanowane sekcje zwłok mężczyzny, który w weekend zginął po policyjnym pościgu w Nadarzynie koło Warszawy. Mężczyzna taranował radiowozy i uciekał przez trzy powiaty. Ostatecznie jego samochód uderzył w drzewo. Prokuratura wszczęła dochodzenie ws. pościgu.

Sprowadzenie zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym oraz czynna napaść na policjantów - taką kwalifikację przyjęli prokuratorzy, którzy będą się zajmowali tą sprawą.

Na razie śledczy nie chcą ujawniać obrażeń kierowcy, który zginął uciekając przed policjantami. Funkcjonariusze podczas pościgu użyli broni, żeby go zatrzymać. Dopiero jutrzejsza sekcja zwłok ma dać odpowiedź na pytanie, co było przyczyną śmierci, a także, czy 21-latek został postrzelony.

Służby potwierdzają, że policjanci podczas pościgu oddali kilkanaście strzałów. Część trafiła w ścigany pojazd.

Według informacji naszego dziennikarza, na tym etapie nie ma mowy o tym, że doszło do jakichś nieprawidłowości w działaniach funkcjonariuszy. Wciąż trwają przesłuchania świadków. 

Kierowcą ściganego samochodu był 21-letni mieszkaniec podwarszawskiej miejscowości z bogatą policyjną kartoteką. Był wielokrotnie notowany za kradzieże samochodów i rozboje.

Policja prowadziła wobec niego co najmniej 6 postępowań: trzy za kradzieże samochodów w Grodzisku Mazowieckim i kolejne trzy w Żyrardowie. 21-latek był objęty policyjnym nadzorem i trzy razy w tygodniu musiał się meldować na komisariacie. 

(az)