"Nie mamy nic do ukrycia" - twierdzi ojciec Krzysztofa Olewnika, odnosząc się do czwartkowych przeszukań prokuratury i policji w domach jego rodziny. Reporterzy RMF FM ujawnili, że prokuratorzy z Gdańska badają, czy rodzina Olewników utrudniała śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa. Według nieoficjalnych informacji, przeszukania w domach i firmie Olewników mają dać odpowiedź na to pytanie.

Według naszej wiedzy, przeszukania, które trwały w czwartek od rana do późnego popołudnia, to efekt braku reakcji rodziny Olewników na prośby prokuratury o dostarczenie ważnych dowodów. Śledczy liczyli na dostarczenie im przez Olewników dowodów na lansowaną przez rodzinę wersję o porwaniu Krzyszofa i o przebiegu współpracy z organami ścigania w śledztwie.

Prokuratura nie doczekała się tych materiałów i dlatego postanowiono przeszukać wszystkie miejsca związane z rodziną Olewników. W rozmowie dziennikarzy RMF FM z jednym z prokuratorów znających sprawę, padło nawet stwierdzenie, że "badana jest prawdomówność" ojca i siostry Krzysztofa Olewnika Danuty. "Jeśli okaże się, że zeznawali nieprawdę, wtedy usłyszą zarzuty" - zapowiadają śledczy.

Zdaniem Włodzimierza Olewnika, zarzuty o ukrywaniu dowodów są "absurdalne, oparte na pomówieniach i przypuszczeniach". Śledztwo było prowadzone na niby i jest prowadzone na niby. Nie wiem, jak to się skończy - powiedział wyraźnie zdenerwowany przeszukaniami Olewnik.

Policjanci i prokuratorzy zabrali z jego domu dokumenty, a także komputery. Olewnik podkreślił, że hipotezę o samouprowadzeniu nadal uważa za nieprawdopodobną. Jego zdaniem, hipoteza o samouprowadzeniu "jest najwygodniejsza dla wszystkich organów", które prowadząc śledztwo w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, popełniały błędy.

Prokuratura: Hipoteza o samouprowadzeniu cały czas aktualna

Przeszukanie prowadzili prokuratorzy z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, prowadzącej śledztwo w sprawie porwania i zabójstwa oraz policjanci z Centralnego Biura Śledczego.

Prokuratorzy chcą zdobyć m.in. taśmy z nagraniem rozmów Olewników z porywaczami. Wśród poszukiwanych rzeczy są także listy Krzysztofa do rodziny z czasu gdy był przetrzymywany przez porywaczy, a także zapisy z monitoringu z dnia porwania. Z ustaleń śledczych wynika, że taki monitoring wtedy istniał, jednak później został zlikwidowany.

Według informacji reporterów RMF FM, podczas kliku ostatnich kilku miesięcy pojawiły się nowe dowody, które potwierdzają wersję, że Krzysztof Olewnik na początku sam mógł zorganizować swoje porwanie. Oczywiście te nowe okoliczności w złym świetle stawiają rodzinę Olewników, która mogła o wszystkim wiedzieć. Prokuratorzy szukają dokumentów, które mogą to dodatkowo potwierdzić.

W maju 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna przejęła od olsztyńskich śledczych prowadzone tam od 2007 roku postępowania, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach.

Po przejęciu śledztwa gdańscy prokuratorzy przeprowadzali m.in. powtórną analizę akt oraz dowodów zebranych w czasie dotychczasowych postępowań w tej sprawie. Przeprowadzono też ponowne przesłuchania osób związanych ze sprawą oraz przeszukania istotnych dla śledztwa miejsc, w tym m.in. położonego w Drobinie domu ofiary.

Efektem pracy śledczych było m.in. znalezienie w domu Krzysztofa Olewnika śladów krwi, które wcześniej nie były znane organom ścigania. Niektóre z tych śladów dotąd nie zostały zidentyfikowane - nie wiadomo, kiedy, w jakich okolicznościach i kto je pozostawił.