Ślady antybiotyków w wodzie podawanej w fermach drobiu znaleźli wielkopolscy inspektorzy weterynarii w 19 z 82 skontrolowanych ferm. "To nie oznacza, że w mięsie, które kupujemy, także były leki" - uspokaja Lesław Szabłoński, wielkopolski wojewódzki lekarz weterynarii.

Jak poinformował Szabłoński, kontrole zostały przeprowadzone w pierwszym kwartale tego roku w 13 powiatach. Przypadki, w których stwierdzono antybiotyki w wodzie, zgłaszane są do prokuratury.

Hodowcy wysyłając drób do rzeźni, sami deklarowali, że nie leczyli zwierząt. Nie było też informacji w książkach leczenia zwierząt, że były im przepisane antybiotyki. To było przedmiotem naszej weryfikacji i powodem pobierania próbek wody - powiedział wielkopolski wojewódzki lekarz weterynarii. 

Szabłoński dodał, że fakt, iż w wodzie podawanej w fermach drobiu znaleziono antybiotyki, nie oznacza, że leki będą także w mięsie. Pod koniec ubiegłego roku skontrolowaliśmy wszystkie nasze ubojnie drobiu. Pobraliśmy próby mięsa pozyskanego jednego, konkretnego dnia. Na 85 próbek, antybiotyków nie stwierdzono w żadnej. Na przykładzie dotychczasowych badań monitoringowych produktów gotowych i na przykładzie tej akcji mogę powiedzieć, że konsumenci są bezpieczni - skomentował.

Ci, którzy są nieuczciwi, stosują te antybiotyki, ale mają taką wiedzę dotyczącą karencji, że wiedzą, kiedy go skończyć, by drób trafiał do rzeźni bez zawartości antybiotyku - dodał.

W Wielkopolsce w ostatnich trzech latach Wojewódzki Inspektorat Weterynarii skierował do prokuratury 54 doniesienia dotyczące nieprawidłowości związanych ze stosowaniem antybiotyków. 35 procent spraw umorzono ze względu na nikłą szkodliwość społeczną.