Najprawdopodobniej wybuch dynamitu był przyczyną powstania wielkiego leja w lesie niedaleko Sulęczyna na Kaszubach. "Najprawdopodobniej", bo resztki pozostałego materiału wybuchowego przebadali poszukiwacze meteorytów. O tym co doprowadziło do eksplozji pojęcia nie mają natomiast policja, saperzy i urzędnicy z Kartuz.

Sprawa krateru po wybuchu jest zagadkowa ponieważ przybyli na miejsce saperzy tuż po jego odnalezieniu nie stwierdzili obecności materiału wybuchowego. Dlatego policja nie prowadzi w tej sprawie śledztwa.

Początkowo sądzono, że dziura powstać mogła w wyniku upadku meteorytu, ale ta hipoteza została wykluczona. W czasie badań Zbigniew Gruba z Polskiego Towarzystwa Meteorytowego natrafił na biało-żółty proszek przypominający materiał wybuchowy. Po wstępnych badaniach , okazało się , że jest to dynamit używany do rozbijania kamieni i badań geodezyjnych.

Problemem zajmują się urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Kartuzach. Badanie leja o średnicy 6, a głębokości ponad 3 metrów zlecili archeologom z Torunia. Wyniki tej ekspertyzy powinny być znane do końca tygodnia - poinformowano w sekretariacie kartuskiego starosty.