Siedem osób zostało oskarżonych o uwięzienie i torturowanie mężczyzny w Tarnowskich Górach. Prokurator wysłał do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Sprawcy podejrzewali ofiarę o kradzież narkotyków.

To była głośna sprawa sprzed roku. W Tarnowskich Górach ktoś uwięził i torturował młodego mężczyznę. Związano go, zaklejono mu usta, zawiązano oczy i łańcuchem przywiązano do krzesła. Mężczyzna był bity, wlewano mu wodę do ust, grożono odcięciem palców, podpaleniem, a na koniec śmiercią. Mężczyźnie udało się jednak uciec i wezwać pomoc. Po roku śledztwa okazuje się, że za wszystkim stała szajka hodująca i sprzedająca marihuanę.

Pobity mężczyzna też był w tej szajce. Napastnicy chcieli się od niego dowiedzieć, kto mógł im ukraść około 120 kg suszu oraz specjalną maszynę służącą do obcinania liści. Podejrzenie padło właśnie na niego, bo w nocy, kiedy doszło do kradzieży, był na plantacji i jej doglądał - mówi prokurator Piotr Żak.

Torturowany mężczyzna twierdzi, że nie miał z kradzieżą nic wspólnego. Policji nie udało się odnaleźć ani skradzionych narkotyków, ani owej maszyny. 

Nielegalna plantacja była w okolicy lasu w Ożarowicach. Oskarżeni w tej sprawie będą odpowiadać za uwięzienie i torturowanie mężczyzny oraz za uprawę narkotyków. Grozi za to kara co najmniej 3 lat więzienia. Kara za uprawianie narkotyków nie ominie też torturowanego mężczyzny. Ale ten wątek obejmie już inne prokuratorskie postępowanie.

(mal)