Literaturoznawcy z Uniwersytetu Śląskiego stają w obronie pisarzy, których nazwiska mają zniknąć z przestrzeni publicznej. Według IPN w myśl ustawy dekomunizacyj nej tacy twórcy, jak Leon Kruczkowski czy Brunon Jasieński nie powinni być patronami ulic lub szkół. 40 literaturoznawców śląskiej uczelni w specjalnej uchwale wyraziło oburzenie opiniami wydanymi przez IPN.

Uchwałę podjęła Rada Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej im. Ireneusza Opackiego Uniwersytetu Śląskiego. Zdaniem Rady, opinie dotyczące takich pisarzy, jak Brunon Jasieński, Leon Kruczkowski, Lucjan Szenwald czy Wilhelm Szewczyk zostały sporządzone w sposób nierzetelny i stronniczy.

Rację naukowcom przyznaje prorektor UŚ. Zastosowanie kryteriów czysto politycznych i światopoglądowych do oceny całości dorobku człowieka w dziedzinie artystycznej uważamy za niedopuszczalne i lekceważące zarówno wobec społeczności, które chciały uczcić pisarza nadając ulicy jego nazwisko, jak i autorytetów i badaczy, których o zdanie nie pytano. Uważamy to za arogancję - mówi filolog, polonista, prof. dr hab. Ryszard Koziołek. 

W uchwale naukowcy przypominają, że w sprawie Brunona Jasieńskiego już 8 lat temu doszło do burzliwej debaty "sprowokowanej próbą wymuszenia przez  Instytut Pamięci Narodowej zmiany nazwy ulicy w rodzinnej miejscowości pisarza . W jej wyniku ówczesny prezes IPN  dr hab. Janusz Kurtyka w kwietniu 2009 r. skierował do przewodniczącego Rady Gminy Klimontów przeprosiny...". 

Miał w nich przyznać, że podjęte przez Instytut działanie dotyczące zmiany nazwy ulicy Brunona Jasieńskiego były błędem, a pisarz był ważną postacią polskiej kultury i uhonorowanie ulicy jego imieniem było uzasadnione.

(mpw)