17-latek podejrzewany o współudział w podpaleniu ośrodka poprawczego w Sadowicach na Dolnym Śląsku, po ucieczce ze szpitala ukrywał się w… lodówce, w domu swoich rodziców w Głubczycach na Opolszczyźnie.

Policja szukała uciekiniera ponad miesiąc. Kiedy funkcjonariusze zapukali do drzwi, rodzina udawała, że nikogo nie ma w środku. Dopiero, kiedy zagrożono wyważeniem drzwi, okazało się, że są w domu. Chłopaka znaleziono w działającej cały czas lodówce. Chował się tam tylko wtedy, kiedy zaczynało się przeszukanie.

Oprócz zarzutów podpalenia ośrodka dla chłopaka, zarzuty mogą usłyszeć także jego opiekunowie, którzy pomagali mu się ukrywać.