Trwa śledztwo i próba dokładnego wyjaśnienia okoliczności, które doprowadziły do wypadku z udziałem prezydenckiego samochodu czwartego marca. Według poniedziałkowego wydania tygodnika ABC przyczyną wypadku limuzyny wcale nie musiała być zużyta opona. Auto było nadmiernie eksploatowane przez wiele lat.

Trwa śledztwo i próba dokładnego wyjaśnienia okoliczności, które doprowadziły do wypadku z udziałem prezydenckiego samochodu czwartego marca. Według poniedziałkowego wydania tygodnika ABC przyczyną wypadku limuzyny wcale nie musiała być zużyta opona. 
Auto było nadmiernie eksploatowane przez wiele lat.
Prezydencka limuzyna po wypadku trafiła do policyjnego garażu /Krzysztof Zasada /RMF FM


Wysoko postawiony oficer Biura Ochrony Rządu, informator dziennikarzy tygodnika "ABC", w służbie od ponad 15 lat opowiada: Samochód prezydenta Andrzeja Dudy był zajeżdżony. I to dosłownie. Duda otrzymał go w spadku po swoim poprzedniku Bronisławie Komorowskim. A to jechało się nim w kolumnie do Budy Ruskiej, a to do Juraty, a to do Wisły. Wie pan, jak to powinno wyglądać? BMW 7 miało od początku służyć do celów reprezentacyjnych. Powinno się nim jeździć najwyżej na lotnisko i odstawiać na lawetę. Ale jeździło się nim wszędzie. I w kampanii wyborczej Komorowskiego także - mówi tygodnikowi "ABC".

Oficer BOR ujawnia więcej szczegółów. Jest taka procedura. Prezydent, kiedy udaje się na drugi koniec Polski, powinien być dowożony na lotnisko albo na lądowisko i przesiąść się na samolot. Auto powinno jechać na lawecie. W biurze powinna być sprawdzona dokumentacja, ewidencja przebiegu aut i zakupy paliwa na stacjach. I to z ostatnich kilku lat. A co, jeśli auto jechało na lawecie, a zatankowano do niego paliwo na tysiąc kilometrów? Gdzie to paliwo jest? Co się z nim stało? Jak je zewidencjonowano? - pyta oficer BOR na łamach tygodnika "ABC".

Pośrednio bałagan we flocie mogą potwierdzać wypowiedzi szefa BOR płk Andrzeja Pawlikowskiego z ubiegłego tygodnia. Jego zdaniem zaniedbania, jakie pozostawili poprzednicy, mogły przyczynić się do wypadku prezydenckiej limuzyny. Jestem na stanowisku szefa BOR od niespełna trzech miesięcy, stan, który zastałem po swoich poprzednikach, jest tragiczny, występują bardzo duże zaniechania w zakresie logistyki i finansów. Przygotowaliśmy raport o stanie, jaki zastaliśmy, dla szefa MSWiA, teraz przygotowujemy koncepcję usprawnienia systemu bezpieczeństwa planujemy zakupy - powiedział w telewizji Republika, zaznaczając, że potrzeba czasu na naprawę sytuacji.

Tygodnik ABC