Trwa usuwanie szkód po nawałnicach, które wczoraj pustoszyły Kujawy, Pomorze i Wielkopolskę. 71 tysięcy domostw wciąż bez prądu - podaje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Po burzach odnotowano ponad 14 tysięcy interwencji. Żywioł zabił 5 osób. 45 zostało rannych, w tym 6 strażaków.

Elektromonterzy od soboty walczą ze skutkami potężnej nawałnicy, która połamała setki tysięcy drzew i słupów energetycznych.

Najwięcej pracy energetycy mają cały czas na Pomorzu. Tam bez prądu jest 38 tysięcy gospodarstw. W Kujawsko-Pomorskiem bez energii elektrycznej jest jeszcze 20 tysięcy odbiorców, w Wielkopolsce - 12 tysięcy.

Przy usuwaniu usterek pracuje ponad trzysta brygad firm ENEA i Energa. 

Sytuacja jest szczególnie trudna na Pomorzu. Wichura, szczególnie w powiecie chojnickim, zniszczyła całe połacie lasu, powaliła także setki masztów energetycznych, co bardzo utrudnia prace elektromonterom.

W Kujawsko-Pomorskiem strażacy  wyjeżdżali do akcji już ponad pięć tysięcy razy, w Wielkopolsce odnotowali ponad cztery tysiące interwencji. Na Pomorzu otrzymali prawie 2400 zgłoszeń, a na Dolnym Śląsku prawie tysiąc.

Najczęściej strażacy pomagali w naprawie zerwanych dachów. W całym kraju bez zadaszenia jest ponad 2600 budynków, w tym 1900 domów. Blisko połowa uszkodzonych domostw to Kujawsko-Pomorskie i Pomorze.

W Wielkopolsce podczas nawałnic najbardziej ucierpiało Gniezno. Władze miasta wydały zakaz wstępu do miejskich parków i lasów. Odwołały też imprezy zaplanowane na długi weekend - w tym wtorkowe uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego.

Uderzenie pioruna uszkodziło także dach katedry.

Gigantyczne straty odnotowano w polskich lasach. Dyrekcja Lasów Państwowych szacuje, że w całym kraju zniszczonych jest nawet 30 do 40 tysięcy hektarów lasu. To więcej niż cała Puszcza Kampinoska pod Warszawą.

(mal)