38 osób zginęło w pożarze szpitala psychiatrycznego we wsi Ramienskij, w rejonie dmitrowskim, około 40 kilometrów na północ od Moskwy. Płomienie pojawiły się w czasie, gdy wszyscy spali. Budynek spłonął niemal doszczętnie.

Według rosyjskiego resortu ds. nadzwyczajnych, gdy pojawiły się płomienie, w budynku było 41 osób. 38 nie przeżyło pożaru - wśród ofiar jest 9 kobiet i 29 mężczyzn, w tym dwaj przedstawiciele personelu medycznego. Uratowało się dwóch pacjentów i pielęgniarka.

Według anonimowego informatora, na którego powołuje się agencja ITAR-TASS, ofiary nie miały szans na ratunek. Pożar wybuchł, gdy spali. Część z nich próbowała się ratować, ale zatruła się dymem, budynek właściwie doszczętnie spłonął - powiedział przedstawiciel policji. Większość zabitych znaleziono na łóżkach. Widać było, że nawet nie próbowali się ratować - relacjonował inny świadek tragedii.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną zaprószenia ognia mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. Ministerstwo ds. nadzwyczajnych podało też, że służby dość późno otrzymały wezwanie i przybyły na miejsce, gdy budynek już stał w płomieniach.

(bs)