Właściciel koszalińskiego escape roomu, w którym przedwczoraj w pożarze zginęło 5 nastolatek - zatrzymany przez policję. To 28-letni mieszkaniec Wielkopolski, wcześniej nie był notowany.

Przedsiębiorca został już przewieziony do Koszalina. Osoba ta została przez wielkopolskich policjantów w piątkowy wieczór zatrzymana i przewieziona do Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Na dzisiaj Prokuratura Okręgowa w Koszalinie zaplanowała czynności z udziałem osoby zatrzymanej -  mówił szef policji Jarosław Szymczyk.

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, zatrzymany mężczyzna jest spokrewniony z osobą, która zarejestrowała działalność escape roomu, w którym doszło do tragedii.

On jako krewny tej osoby jest jedną z tych osób, które te działalność zakładały i organizowały. Z tej przyczyny nastąpi to dzisiejsze przesłuchanie - zaznaczył. Dodał, że ustalenia prokuratury wskazują na to, że zatrzymany miał orientację co do wyposażenia pomieszczeń i tego, w jaki sposób będą one zagospodarowane.

Nieoficjalnie 28-latek, mieszkaniec Wielkopolski, to wnuk kobiety, która przy ul. Piłsudskiego 88 zarejestrowała działalność gospodarczą i prowadziła escape room w wynajętym budynku.
Tę kobietę prokuratura przesłuchała w sobotę. Gąsiorowski poinformował, że "nie usłyszała zarzutów, została przesłuchana w charakterze świadka". Przyznała, że gdy rozpoczęła starania o zarejestrowanie działalności gospodarczej, "krewny w tym jej bardzo pomagał". Stwierdziła, że w prowadzeniu działalności pomagały jej inne osoby z rodziny oraz pracownik, "ten poparzony mężczyzna, który w dniu zdarzenia był na miejscu".

Wyjaśnił, że prokuratura przesłuchała też właścicielkę budynku. Jeszcze raz zaznaczam, że w toku tego przesłuchania ustalono ponownie, iż pani właścicielka budynku nie była tą osobą, która prowadziła działalność escape roomu. Ona tylko - mając budynek - po prostu wynajęła go - stwierdził. Poinformował, że w sobotę przesłuchano także właścicielkę działalności gospodarczej, czyli osobę, która ją zarejestrowała. Przesłuchano także inne osoby i w wyniku tego ustalono, że dziś musi być przesłuchany ten młody mężczyzna - powiedział.

Także dziś śledczy mają przesłuchać poparzonego w pożarze pracownika obiektu w którym doszło do tragedii. 

Szymczyk poinformował ponadto, że koszalińska prokuratura wszczęła postępowanie przygotowawcze w tej sprawie i część czynności w ramach tego postępowania została zlecona do realizacji Komendzie Wojewódzkiej w Szczecinie.

Szef MSWiA Joachim Brudziński już zapowiada bardzo ostre konsekwencje wobec wszystkich przedsiębiorców z tej branży, którzy nie stosują się do przepisów. Opisując akcję straży, koszaliński escape room nazwał "śmiertelną pułapką".

Tę walkę strażacy przegrali z tymi, którzy kierując się chęcią łatwego szybkiego zysku, narazili bogu ducha winne dzieci - mówił podczas konferencji Joachim Brudziński.

Tragedia w Koszalinie

W tragicznym pożarze w escape roomie przy ul. Piłsudskiego 88, który wybuchł w piątkowe popołudnie, zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic III klasy gimnazjum. Wizytą w pokoju zagadek świętowały urodziny jednej z nich.

Ciężko ranny został 25-letni pracownik lokalu.

Z bardzo wstępnych ustaleń wynika, że bezpośrednią przyczyną powstania ognia było rozszczelnienie butli (z gazem), które zostały zainstalowane w piecykach ogrzewających pomieszczenia tego budynku - poinformował w sobotnie przedpołudnie prok. Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Z tego, co zdołaliśmy ustalić, urządzenia były cztery, na pewno były w tzw. poczekalni tego pokoju gier i to tam najprawdopodobniej rozpoczął się pożar - relacjonował.

Jak zaznaczył: Pożar odciął pracownika, który miał czuwać nad obecnymi w obiekcie uczestnikami gry, od możliwości odblokowania drzwi - takie są tragiczne wstępne ustalenia.

Prok. Gąsiorowski podał, że 25-latek "uległ bardzo poważnym poparzeniom".

Po obrażeniach ciała, jakie odniósł ten 25-letni mężczyzna, możemy zakładać, że znajdował się w obiekcie, że próbował przyjść pokrzywdzonym z pomocą. Wyraźnie wskazują na to tak głębokie oparzenia: że powstały w momencie, kiedy on próbował przystąpić do akcji gaśniczej, ewentualnie do wyprowadzania pokrzywdzonych z pomieszczeń - podkreślił śledczy.

Przekazał również, że wedle wstępnych wyników sekcji zwłok bezpośrednią przyczyną śmierci nastolatek było zatrucie tlenkiem węgla.

Śledztwo ws. tragedii prowadzone jest w kierunku spowodowania pożaru skutkującego śmiercią ludzi.

Jest to czyn zagrożony karą do 12 lat pozbawienia wolności. Oczywiście obecnie nie ma jeszcze podejrzanych w tej sprawie. Wykonywane są podstawowe czynności procesowe - zaznaczył prok. Gąsiorowski.

Opracowanie: