5 minut spędzili lekarze Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przy helikopterze Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którym do placówki we wrześniu przyleciał ciężko ranny 8-latek z Oleśnicy. Chłopca po tej konsultacji odesłano do innego szpitala, gdzie zmarł. Maszyna stała na lądowisku blisko 10 minut. Całość zarejestrował monitoring. Szpital udostępnia nagranie.

Film udostępniła dyrekcja szpitala w odpowiedzi na zarzuty, że do rannego chłopca nie podszedł żaden lekarz. Na nagraniu z monitoringu lądowiska przy ulicy Borowskiej widać kilka osób, które najpierw czekają, aż zatrzymają się wirniki maszyny. Chwilę później personel niespiesznie podchodzi do śmigłowca. Po tej konsultacji lekarze uznali, że chłopiec nie może uzyskać pomocy w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Cała procedura trwała blisko 10 minut. Dziecko zostało odesłane do innej placówki, tam zmarło.

Narodowy Fundusz Zdrowia wyjaśnia, dlaczego chłopiec nie został przyjęty do szpitala. W USK znajduje się Szpitalny Oddział Ratunkowy, który powinien być czynny całą dobę, siedem dni w tygodni. Dlatego właśnie tam skierowano śmigłowiec z rannym. Lekarze tłumaczyli jednak, że nie mogli pomóc 8-latkowi, bo na dyżurze był tylko jeden neurochirurg, a dziecko wymagało pomocy kilku specjalistów w tej dziedzinie.

Chłopiec trafił ostatecznie do 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Lekarze walczyli o jego życie blisko półtorej godziny.

Dyrekcja szpitala kilka dni po tym incydencie zawiesiła dwóch lekarzy, którzy podjęli decyzję o odesłaniu 8-latka. Śledztwo w tej sprawie prowadzi również prokuratura.

(mpw)