Kanon lektur ustalony przez Giertycha - do kosza. Do szkół pójdą sześciolatki, pojawią się bony edukacyjne - dowiedział się dziennik "Polska".

Gdy tylko Donald Tusk wskaże nowego ministra edukacji, na jego biurku wyląduje sterta apeli o unieważnienie kanonu lektur, który wymyślili dla szkół byli ministrowie: Roman Giertych z LPR i Ryszard Legutko z PiS. Pisma w sprawie lektur szykują m.in. Polska Izba Książki, Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów, znawcy literatury i autorzy podręczników do języka polskiego.

Poloniści alarmują, że nowy kanon jest zbyt obszerny. Ostrzegają, że zniechęceni uczniowie w ogóle przestaną czytać.

Wystąpienia w sprawie lektur do MEN szykują też niektóre uczelnie. Nowy kanon lektur jest sprzeczny z programem nauczania i treścią podręczników. To powoduje w szkołach gigantyczny chaos - mówi Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki.

Typowany na szefa MEN Jarosław Gowin z PO wypowiada się ostrożnie: Do kanonu lektur należy podejść bez politycznych i ideologicznych uprzedzeń. Przyszły minister musi go skonsultować ze środowiskiem nauczycieli.

Według dziennika "Polska", lista lektur to nie jedyna rewolucja, która czeka szkołę. Rząd PO chce wysłać do szkół sześciolatki, a pięciolatki do obowiązkowej zerówki. Każdy rodzic

ma też dostać bon edukacyjny. Dzięki temu do lepszych szkół trafi więcej pieniędzy.