Do czwartej nad ranem trwała akcja strażaków w Miejskiej Oczyszczalni Ścieków w Olsztynie. Do zbiorników dostała się substancja ropopochodna. Do wycieku do rzeki Łyny na szczęście nie doszło. Sprawą zajmuje się już policja.

Do zdarzenia doszło wczoraj po południu. Stwierdziliśmy napływ substancji nieznanego pochodzenia, silnie cuchnącej. Na pewno nie przeszło to przez żadną przepompownię, więc zostało zrzucone do sieci kanalizacji sanitarnej bardzo blisko oczyszczalni, więc były to tereny bądź ulicy Leśnej, bądź osiedle Redykajny - powiedziała w rozmowie z naszym reporterem Anita Chudzińska, rzecznik Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie.

Działania strażaków trwały prawie dziesięć godzin. Zabezpieczaliśmy rzekę Łynę, żeby substancja nie przedostała się dalej. Przed naszym przybyciem już dyrekcja wodociągów podjęła decyzję, żeby wyłączyć jeden zbiornik, w którym zanieczyszczeń było najwięcej, drugi wciąż działał. W nocy do zbiorników zastępczych przelaliśmy ścieki zmieszane z tą substancją ropopochodną - mówił młodszy brygadier Sławomir Filipowicz ze straży w Olsztynie.

Pracownicy olsztyńskich wodociągów apelują do mieszkańców, aby zgłaszali informacje o cysternach, które stały gdzieś w okolicy. Ktoś coś manipulował przy studzience, dziwnie się zachowywał. Ilość tej substancji wskazuje, że to właśnie mogła być jakaś większa cysterna. Jeżeli widzieliście taki pojazd powiadomcie policję albo nas. Wlanie takiej substancji do ścieków to przestępstwo - mówi Chudzińska.

Układ oczyszczalni ścieków jest już równoległy, to znaczy, że są po dwa urządzenia każdego typu. Wczoraj na osadniku wstępnym przekierowano cały ściek na drugi zbiornik. Wszystko udało się oczyścić. Zagrożenie uszkodzenia ciągu biologicznego było jednak duże. W tej chwili pobierane są próbki, żeby ustalić co to dokładnie była za substancja. Poszukiwana jest też firma utylizująca. To było około 14 metrów sześciennych substancji ropopochodnej. Koszt utylizacji może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Za to niestety zapłacą wszyscy mieszkańcy.

Dobra wiadomość jest taka, że na pewno nie doszło do zanieczyszczenia rzeki Łyny. Strażacy ustawili prewencyjnie zapory sorpcyjne - zarówno w oczyszczalni, jak i na samej rzece. Ani gram tej substancji nie przedostał się do środowiska - zapewnia rzecznik wodociągów.


Opracowanie: