Słowo „strategia” trzeba ująć w duży cudzysłów. Niemal codziennie docierają sygnały o kompletnym braku profesjonalizmu w tej dziedzinie polityki zagranicznej - dla nowej koalicji miał to być priorytet. W exposee premiera Millera pojawiło się zdanie, że „szybkie wejście do Unii Europejskiej to patriotyczny obowiązek”. Sprawa budzi jednak pewne kontrowersje.

Sposób przedstawiania społeczeństwu naszego nowego stanowiska w negocjacjach z Unią Europejską bardzo źle wróży na przyszłość. Referendum w sprawie wejścia Polski do Unii odbędzie się już w przyszłym roku, a tymczasem nowa ekipa daje coraz więcej argumentów przeciwnikom naszego wejścia do Unii - zarówno tym w kraju, jak i w samej Piętnastce. Głośno było ostatnio o sabotowaniu poszerzenia Unii przez Francję. Zamiast pełnej jawności i wyjaśnienia społeczeństwu dlaczego musieliśmy pójść na ustępstwa w negocjacjach, rząd nabrał wody w usta. Jakby tego było mało pojawiły się dodatkowe problemy – personalne. Problemem stała się przeszłość głównego polskiego negocjatora - Jana Truszczyńskiego. Truszczyński współpracował z PRL-owskim wywiadem i mimo że złożył swoje oświadczenie lustracyjne już na początku roku, do tej pory nie zostało ono opublikowane w Monitorze Polskim. A co na to Unia? Sprawa Truszczyńskiego wywołała lekkie zakłopotanie, ale wszyscy twierdzą, że to sprawa wewnętrzna Polski. Dyplomaci Piętnastki podkreślają przede wszystkim, że dopóki polski rząd i Polacy mają zaufanie do swojego negocjatora, to dla krajów Unii jest to najważniejsze. Dodajmy, że prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział w Brukseli, że jest zdumiony całą sprawą. Powiedział w Wiedniu, że urzędnik jego kancelarii, który zaniedbał publikacji oświadczenia lustracyjnego głównego negocjatora - Jana Truszczyńskiego, „został ukarany”. Nie wiadomo jednak, na czym ta kara polegała.

Foto: Archiwum RMF

17:20