Krakowski sąd zdecydował o umorzeniu postępowania w sprawie leczenia i śmierci Jerzego Ziobry. Stwierdził, że czwórka krakowskich lekarzy nie popełniła przestępstwa w trakcie leczenia ojca byłego ministra sprawiedliwości. Sąd podzielił tym samym opinię prokuratury, która wcześniej dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie.

Prowadzący postępowanie w tej sprawie prokurator umorzył śledztwo, opierając się na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że personel medyczny nie dopuścił się błędu w sztuce. Opinię przygotowało kilkunastu biegłych siedmiu specjalności.

W efekcie w lipcu 2011 roku żona zmarłego, Krystyna Kornicka-Ziobro, złożyła tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Może go wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy odmawia tego prokurator. Wdowa zarzuciła w nim czworgu lekarzom ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, że jej mąż narażony został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego 2 lipca 2006 roku zmarł.

O decyzji sądu, który w piątek umorzył sprawę, mówiła, że jest dla niej bolesna. Gdybym wiedziała, że sprawa tak się będzie toczyć, to bym do niej nie przystępowała. Myślałam jednak, że mężowi życia nie wrócę, ale inni pacjenci będą lepiej traktowani - powiedziała po wyjściu z sali sądowej. Pełnomocnik rodziny Ziobrów, mecenas Piotr Pszczółkowski zapowiedział natomiast, że po uzyskaniu postanowienia wraz z uzasadnieniem rodzina najprawdopodobniej złoży zażalenie.

Na posiedzeniu obecni byli też synowie zmarłego - Zbigniew i Witold Ziobro, którzy występowali w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Pierwszy z nich, zwracając się do sądu, podkreślił, że jego rodzinie nie chodzi o surowe ukaranie lekarzy, ale o to, by zastanowili się nad swoim postępowaniem i nie popełniali błędów, jakie - według rodziny - popełnili podczas leczenia jego ojca.

Jerzy Ziobro był leczony z powodów kardiologicznych. Zmarł 2 lipca 2006 roku. Miesiąc po jego śmierci Witold Ziobro złożył doniesienie w prokuraturze, wskazując na możliwe nieprawidłowości w sposobie leczenia.

Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia-Wschód wszczęła w tej sprawie śledztwo, dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, niewłaściwego leczenia i zaniechania podstawowych badań, skutkiem czego była śmierć pacjenta. W marcu 2007 roku śledztwo przeniesiono z Krakowa do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. W czasie jego trwania media donosiły o naciskach na prokuratorów prowadzących sprawę. Zaprzeczali temu Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości, oraz kierownictwa prokuratur.

W kwietniu 2008 roku prokuratura w Ostrowcu po raz pierwszy umorzyła postępowanie w tej sprawie, uznając, że lekarze i pielęgniarki nie narazili pacjenta - nawet nieumyślnie - na utratę zdrowia i życia, a śmierci pacjenta nie można było zapobiec.

Rodzina złożyła zażalenie, dostarczając przy tym m.in. pozyskane na własną rękę opinie zagranicznych ekspertów. We wrześniu 2008 krakowski sąd uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa i nakazał prowadzić je dalej. Uznał bowiem, że opinia uzyskana przez prokuraturę nie daje podstaw do merytorycznej oceny prawidłowości leczenia Jerzego Ziobry, jest niekonsekwentna i nie daje odpowiedzi na kluczowe pytania śledztwa.

20 czerwca 2011 roku Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim ponownie umorzyła jednak śledztwo.