Sprawa działaczy Greenpeace, którzy w poniedziałek zabarykadowali się w gabinecie prezesa PGE w Warszawie, została warunkowo umorzona na rok. Taką decyzję podjął sąd. Pięcioro obywateli Polski, Czech i Niemiec ma zapłacić w sumie 4 tysiące złotych na rzecz jednej z fundacji.

Grupa aktywistów wtargnęła do siedziby spółki PGE przy ulicy Mysiej w poniedziałek. Nad wejściem głównym umieścili baner z logo PGE i tekstem: "Spalając węgiel w ciągu roku zabiliśmy blisko 2000 osób. Przepraszamy".

Działacze zostali zatrzymani przez wezwaną na miejsce policję. Postawiono im zarzuty z artykułu 193 kodeksu karnego. Przewiduje on karę grzywny, ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku dla osoby, która wdziera się m.in. do cudzego pomieszczenia lub wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza.

Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście za popełnione przestępstwo skazał kobietę oraz czterech mężczyzn na świadczenie pieniężne w wysokości 800 złotych od każdej z osób na rzecz jednej z fundacji. Sąd umorzył także warunkowo postępowanie na okres roku - poinformowała Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Głównym postulatem ekologów jest wycofanie się ze spalania węgla w celu produkcji energii elektrycznej i skierowanie inwestycji na rozwój odnawialnych źródeł energii. Greenpeace apeluje do PGE o rezygnację z budowy nowych bloków węglowych, m.in. w Opolu i Turowie, oraz zmianę strategii inwestycyjnej w kierunku większego rozwoju odnawialnych źródeł energii, np. farm wiatrowych na Bałtyku.

(edbie)