To porachunki między zwaśnionymi grupami pseudokibiców łódzkich drużyn piłkarskich mogły doprowadzić do nocnego pożaru trzech samochodów na parkingu przy ul. Mazurskiej w Łodzi. Taką możliwość sprawdzają policjanci. Wszystko wskazuje bowiem, że przynajmniej jedno auto zostało podpalone.

Do pożaru doszło około północy z czwartku na piątek na parkingu przy ul. Mazurskiej. Fiat spłonął doszczętnie, a daewoo i skoda są poważnie zniszczone. Według strażaków, którzy przybyli na miejsce, fiat musiał zostać podpalony, bo pożar rozpoczął się od bagażnika. Gdy ogień objął cały samochód, uszkodził również dwa auta stojące obok.

Najważniejszym dowodem w śledztwie w sprawie podpalenia, jakie prowadzą łódzcy policjanci, będą zapisy z kamer miejskiego monitoringu w okolicy parkingu, bo nie ma świadków pożaru samochodów. Policjanci zabezpieczyli już nagrania i poszukują sprawcy podpalenia.

Mieszkańcy bloków przy ul. Mazurskiej nie mają wątpliwości, że pożar nie był przypadkowy. To była zemsta, bo tutaj jest rejon Widzewa, a tam jest teren ŁKS-u - mówi mężczyzna, którego samochód został uszkodzony w pożarze. Ja nikomu nie kibicuję, ale tak się złożyło, że mój samochód stał akurat obok tego podpalonego - dodaje.

Straty sięgają łącznie około 10 tysięcy złotych. Na szczęście daewoo i skoda były ubezpieczone.

Seria podpaleń aut w ostatnich miesiącach

W ostatnich miesiącach to już kolejny przypadek seryjnego niszczenia samochodów.

Najgłośniejsza była sprawa podpalacza z Warszawy, który w połowie lutego zniszczył w śródmieściu stolicy siedem aut. Policja zatrzymała go po analizie m.in. zapisów z kamer ulicznego monitoringu i przesłuchaniach świadków. 23-letni Jacek T. nie przyznał się do winy, ale - jak się okazało - w przeszłości był już notowany za podobne przestępstwa. W ubiegłym roku został zatrzymany po podpaleniu kilku aut również na terenie stolicy. Usłyszał wtedy zarzuty i został tymczasowo aresztowany.

Tym razem mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz spowodował znaczne straty. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Z kolei pod koniec marca samochody płonęły również w Olsztynie. Na strzeżonym parkingu przy ul. Popiełuszki spaliły się dwa samochody, trzeci został lekko nadpalony. Co więcej, był to trzeci pożar w tej okolicy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Strażacy podejrzewają podpalenia. Na razie nie wiadomo jednak, kto mógłby podłożyć ogień ani nawet, czy pożary są ze sobą powiązane.