Jeszcze dziś do poszukiwań ośmiu osób na Mazurach zostanie wprowadzony supernowoczesny sonar - dowiedział się RMF FM. Pozwoli on dokładnie, co do metra, zlokalizować łodzie leżące na dnie.

Echosondy, którymi w tej chwili dysponuje WOPR pozwalają jedynie na określenie głębokości. Nie widać na nich kształtów łodzi.

Szukanie jachtów polega na zrzucaniu kotwic na dno i powolnym wyciąganiu, licząc na to, że groty tych kotwic o coś zahaczą. WOPR-owcy opływają brzegi wytypowanych jezior a płetwonurkowie próbują odnaleźć jachty w miejcach wskazanych przez świadków.

Wg WOPR fala na Śniardwach miała w czasie wtorkowej burzy trzy metry wysokości, a wiatr siłę 12 stopni w skali Beauforta. Akcja prowadzona jest w trzech powiatach: mrągowskim, węgorzewskim i giżyckim. Policjanci ze śmigłowców i samolotu wypatrują zaginionych, teren prześwietla też kamera termowizyjna. Jak przebiega akcja - z ratownikami rozmawiał reporter RMF FM Wojciech Jankowski:

W akcji uczestniczą także ratownicy WOPR-u, płetwonurkowie straży pożarnej i policyjne psy do poszukiwań zwłok w wodzie.

Przeczesywane są ośrodki wypoczynkowe, przystanie i inne miejscach – policjanci sprawdzają, czy kogoś nie brakuje i czy łodzie wróciły do portów.

Wczoraj odnalazł się uznany za zaginionego 29-letni mieszkaniec Łodzi. Był w jednym z ośrodków wczasowych w Rucianem Nidzie; jest zdrowy i nic mu się nie stało. Tyle szczęścia nie miały trzy inne osoby: w Piszu utonęło 5-letnie dziecko i 50-letnia kobieta, w Mikołajkach zginął mężczyzna.