​Zarzut znęcania się nad dwumiesięcznym synem i spowodowania u niego obrażeń zagrażających życiu usłyszał 25-letni mieszkaniec Ełku na Mazurach. Prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie podejrzanego.

​Zarzut znęcania się nad dwumiesięcznym synem i spowodowania u niego obrażeń zagrażających życiu usłyszał 25-letni mieszkaniec Ełku na Mazurach. Prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie podejrzanego.
Zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

Zarzut znęcania się nad dwumiesięcznym synem i spowodowania u niego obrażeń zagrażających życiu usłyszał 25-letni mieszkaniec Ełku na Mazurach. Prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie podejrzanego.

Pobity chłopiec ma różnego rodzaju obrażenia, m.in. uraz głowy i złamania.

Jak poinformowała PAP zastępca prokuratora rejonowego w Ełku Beata Marchel, podejrzanemu przedstawiono zarzut fizycznego znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na wiek oraz spowodowana obrażeń ciała skutkujących ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, zagrażającym życiu dziecka.

Marchel poinformowała, że podejrzany nie przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia i przedstawił okoliczności, które "powinny zostać wyjaśnione w trakcie śledztwa". 25-latkowi grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 3 lata. Ełcka prokuratura skierowała do miejscowego sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego na 3 miesiące.

Prokurator Marchel przekazała PAP, że mężczyzna był wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu. Jak zaznaczyła, rodzina nie miała "niebieskiej karty" i nie była objęta pomocą społeczną.

Dwumiesięczne niemowlę w ciężkimi stanie - z obrażeniami mogącymi wskazywać na pobicie - trafiło w środę do szpitala w Ełku. Stamtąd zostało przetransportowane śmigłowcem na oddział intensywnej opieki medycznej w Białymstoku.

Rzecznik Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku Eliza Bilewicz-Roszkowska powiedziała w piątek PAP, że lekarze wciąż "walczą o zdrowie i życie" chłopca.

Ze względu na obrażenia dziecka personel ełckiego szpitala zawiadomił policję, która jeszcze w środę zatrzymała ojca niemowlęcia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 25-latek tego dnia opiekował nad synem pod nieobecność w domu 18-letniej matki. To on wezwał pogotowie.

Śledczy nie podają szczegółów zdarzenia, powołując się na dobro śledztwa. W ich ocenie "sprawa jest rozwojowa i wielowątkowa".

(az)