Sekcja zwłok ma dać odpowiedź na pytanie, czy to poważne obrażenia głowy, m.in. pęknięcie czaszki, doprowadziły do śmieci pseudokibica Stali Stalowa Wola, który ciężko ranny trafił do szpitala po sobotniej bijatyce z grupą kiboli Motoru Lublin. Mężczyzna dwa dni temu zmarł w szpitalu. Po bijatyce zatrzymano 38 osób, 4 pseudokibiców z Lublina zostało tymczasowo aresztowanych.

Sobotnie starcie z udziałem sympatyków dwóch zwaśnionych drużyn - Motoru Lublin i Stali Stalowa Wola - miało miejsce w lesie w okolicach Skaryszewa pod Radomiem. Grupa z Lublina zatrzymała tam autokar z fanami Stali i doszło do regularnej bitwy, w której - według szacunków policji - mogło wziąć udział nawet 200 osób. Według funkcjonariuszy, autokar kibiców Stali był konwojowany przez dwa radiowozy, a kiedy doszło do starcia, policjanci dwóch załóg nie byli w stanie skutecznie interweniować. Dopiero gdy na miejsce przybyły wezwane posiłki, udało się przerwać bijatykę.

Zatrzymano w sumie 38 osób, a czterech mężczyzn trafiło na trzy miesiące do aresztu. Mieli odpowiadać za udział w bójce, wspólnie i w porozumieniu z wieloma osobami, w której doszło do bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty zdrowia i życia, za co groziłoby im do 8 lat więzienia. Jeśli jednak sekcja zwłok zmarłego pseudokibica potwierdzi, że jego śmierć spowodowały bardzo poważne obrażenia głowy, jakich doznał w czasie bijatyki, aresztowani będą mieli zmienione zarzuty - na udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Jeśli tak się stanie, grozić im będzie również wyższa kara - do 10 lat więzienia.

Po śmierci mężczyzny Stowarzyszenie Kibiców Stali Stalowa Wola opublikowało na Facebooku oświadczenie, w którym czytamy m.in.: Rafał na długo pozostanie wśród Nas, nie tylko dzięki pamięci o nim. Kaczy będzie żył w osobach, którym uratuje życie dzięki organom oddanym do przeszczepu.

(edbie)