Polski parlament jest jednym z najsłabiej zabezpieczonych na świecie - podaje "Gazeta Wyborcza", powołując się na raport sporządzony jeszcze dwa lata temu. Według niego, budynek może być celem ataków terrorystycznych.

We wrześniu 2010 roku MSWiA (dziś MSW) otrzymało raport dotyczący zabezpieczenia budynku Sejmu na wypadek zamachu terrorystycznego.

Przygotował go Zespół zadaniowy ds. przeglądu systemów bezpieczeństwa w obiektach parlamentu na wypadek ataku terrorystycznego. W jego skład weszło 21 specjalistów z BOR, ABW, CBŚ, straży pożarnej i Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Na czele zespołu stał płk Ryszard Góran z BOR.

Dokument opatrzony był klauzulą "zastrzeżone". Dziennikarzom "Gazety" udało się jednak do niego dotrzeć. Specjaliści zbadali cały obszar administrowany przez kancelarie Sejmu i Senatu. To kompleks budynków ogrodzony tylko z tyłu, od strony parku im. Rydza-Śmigłego. Front Sejmu nie ma żadnej bariery. Na osiem wjazdów na teren parlamentu tylko cztery wyposażone były w pełny system ochronny: barierki, kolczatki i wysuwane z ziemi zapory wysokie na blisko 40 cm.

Dwa lata temu raport został zlekceważony. Temat powrócił po doniesieniach o przygotowywaniu przez Brunona K. zamachu terrorystycznego na Sejm.

Wczoraj informowaliśmy, że w przyszłym roku Sejm zostanie ogrodzony z jednej strony. Zgodę na postawienie płotu wydał konserwator zabytków. Wysokie na 2 i długie na 300 metrów ogrodzenie stanie tylko od strony kompleksu parkowego i skarpy na tyłach budynków sejmowo-senackich. Jak mówią urzędnicy z Kancelarii  Sejmu, ma bardziej odstraszać chuliganów i kiboli po meczach na pobliskim stadionie Legii niż chronić przed terrorystami.


Gazeta Wyborcza/ RMF FM