Aneta Krawczyk napisała list miłosny do mojego męża - twierdzi Wanda Łyżwińska i przedstawia – jej zdaniem – koronny dowód na to, że Krawczyk nie była molestowana przez Stanisława Łyżwińskiego. Były poseł siedzi na ławie oskarżonych wraz z Andrzejem Lepperem w sprawie seksafery w Samoobronie.

W podtekście (tego listu – przyp. red) jest zamysł współżycia - mówi Łyżwińska i zamierza przedstawić pochodzący rzekomo z 2002 roku list jako dowód w sprawie:

Według mec. Żurawskiego, obrońcy Stanisława Łyżwińskiego, liścik ten podważa wiarygodność Krawczyk. Nie wyobrażam sobie, żeby tej treści karteczkę czy korespondencję składała osoba molestowana swojemu prześladowcy - powiedział Żurawski. W jego ocenie autentyczność tych zapisków nie budzi wątpliwości i obrona nie zamierza na razie wnioskować o zbadanie ich przez grafologa; zasłaniając się niejawnością rozprawy nie chciał powiedzieć, z czego wynikają jego wnioski o autentyczności zapisków.

Zdaniem pełnomocnik Anety Krawczyk, dokument nie ma żadnego znaczenia dla sprawy i jest nagonką na jej klientkę. Pani Aneta Krawczyk jakichkolwiek tego typu tekstów nie pisała do oskarżonego - przekonuje mecenas Agata Kalińska-Moc:

W poniedziałek przed piotrkowskim sądem zapadł pierwszy nieprawomocny wyrok w seksaferze. Na 2 lata i cztery miesiące więzienia skazany został były asystent Łyżwińskiego i radny wojewódzki Samoobrony Jacek Popecki. Sąd uznał go za winnego nakłaniania Anety Krawczyk do przerwania ciąży, narażenia życia i zdrowia kobiety oraz podżegania do składania fałszywych zeznań.

Proces - na wniosek prokuratora i pełnomocnik Krawczyk - toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiami ze względu na ważny interes prywatny pokrzywdzonych. Łyżwiński, który od sierpnia ubiegłego roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj byli posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii, w tym Krawczyk. Liderowi Samoobrony grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia.

Przed sądem Lepper i Łyżwiński nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Lepper przyznał, że przyjęli taką taktykę i mają zamiar składać wyjaśnienia na dalszym etapie procesu; prawdopodobnie po zeznaniach pokrzywdzonych.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego.