A na warszawskim Okęciu tuż po godz. 13 wylądował pierwszy samolot LOT-u z londyńskiego lotniska Heathrow. Władze brytyjskiego portu w związku z alarmem wprowadzonym po tym, jak policja udaremniła próbę zamachu terrorystycznego, odwołały rano wszystkie loty z i do Europy.

Samolot polskich linii lotniczych miał kilkugodzinne opóźnienie. Na Heathrow – jak mówi kapitan Adam Rzeszot, który prowadził maszynę – zamieszanie jest tak duże, że nikt nie myśli o jakiejkolwiek punktualności. Trzy godziny czekaliśmy, zanim samolot został sprawdzony – załoga i pasażerowie. Wszystko trzeba było zrobić bardzo dokładnie. Każdy został indywidualnie sprawdzony - opowiada. Wszyscy się cieszymy jednak, że to się tylko tak skończyło - dodaje.

W związku z zagrożeniem brytyjski rząd wydał specjalne instrukcje, wg których pasażerowie lecący z Wielkiej Brytanii nie mogą mieć przy sobie żadnego bagażu podręcznego. Dozwolone jest jedynie to, co absolutnie niezbędne, czyli paszporty i portfele, i w foliowych woreczkach.

Kiedy przyszłam na lotnisko było bardzo dużo ludzi, straszne kolejki - opowiada Magda, która samolotem LOT-u wróciła dziś z Londynu. Potem ogłoszono, że są problemy, że trzeba będzie poczekać, a każdy przejdzie kontrolę osobistą. Wszystkie bagaże, nawet ten podręczny trzeba było oddać – podkreśla. Nie mogliśmy mieć nawet telefonu komórkowego. Tylko paszport i bilet. Potem czekała nas kontrola osobista, gdzie musieliśmy ściągać buty, kurtki, bluzy.

Rano z powodu zagrożenia terrorystycznego w Wielkiej Brytanii odwołane zostały loty na londyńskie lotnisko Heathrow. Wciąż nie wiadomo, kiedy ruch Warszawa-Londyn zostanie wznowiony. Po południu odwołano kolejny rejs - z godz. 15.00.

Dodajmy, że loty do Heathrow zawiesili także inni europejscy przewoźnicy m. in. Lufthansa, Iberia, Olympic, KLM i Air France.