Równi i równiejsi w sądzie – takie wnioski można wyciągnąć z raportu Centrum im. A. Smitha i organizacji Jus et Lex. Okazuje się, że na wokandę trafia olbrzymia spraw dotyczących napadu lub znieważenia urzędnika. O wiele mniejsze szanse na finał w sądzie mają natomiast sprawy dotyczące przestępstw, których ofiarą jest zwykły obywatel.

Raport dotyczący polskiego sądownictwa nie napawa optymizmem. Liczba przestępstw w porównaniu z rokiem poprzednim zwiększyła się o 10 proc. (głównie chodzi o korupcję, zmuszanie świadków i rozpijanie nieletnich).

Do sądu trafia natomiast aż 30 proc. spraw więcej niż rok temu. Brakuje infrastruktury, obsługi sędziego, brakuje właściwej organizacji pracy - tłumaczy powolność rozpraw sądowych wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże.

Najrzadziej wykrywanymi przestępstwami są kradzieże i rozboje. Brakuje nam permanentnie 4 tys. policjantów ze względów - w dużym cudzysłowie i wykrzyknikiem – oszczędnościowych - tak komentuje rażące wyniki w ściganiu pospolitych przestępstw szef policjantów Marek Bieńkowski.

Gdy do całej sprawy dołożymy coraz łagodniejsze sądy, to kłóci się to z zapowiedziami PiS o bezwzględnej walce z każdym przestępcą.