​Zaledwie symboliczną pomoc chce ofiarować plantatorom owoców miękkich minister rolnictwa Marek Sawicki. Producentom zagląda natomiast w oczy widmo bankructwa. Jak podkreślają, ceny skupu są tak niskie, że owoców nie opłaca się zbierać. Plantatorzy protestują, urządzając m.in. blokady dróg. Zaznaczają, że ważny jest każdy dzień.

Marek Sawicki wyjaśnił, że na płatności rekompensujące z rezerw agencyjnych można przeznaczyć około 30 milionów złotych. Sam przyznał, że dla pojedynczego rolnika będzie to znikoma dopłata. Będą to niestety płatności niewielkie. Jeśli ustalimy, że będzie to dotyczyło tylko porzeczki lub tylko wiśni, to jest szansa na dopłaty w granicach nieco ponad 600 złotych do hektara - zauważył. Dodał, że jeżeli uwzględni się obie grupy producentów, to dofinansowanie może być na poziomie 400-430 złotych do hektara.

Obecnie za czarną porzeczkę skup płaci około 30 groszy za kilogram, a za wiśnie - około 70 groszy. Nie ma sensu maszynami wyjeżdżać na plantację. Wyprodukowanie kilograma porzeczki kosztuje 2,50 złotego - wyjaśnił w rozmowie z reporterem RMF FM plantator z Tuszewa w woj. warmińsko-mazurskim. 

Zdaniem Sawickiego drastycznie niskie ceny skupu owoców miękkich to efekt konfliktu interesów między producentami i przetwórcami. Jak mówił minister, przetwórcy reprezentowani przez Krajową Unię Producentów Soków tłumaczą, że drożej kupować nie mogą - ze względu na sytuację rynkową. Według Sawickiego, przemysł zdominował rolników, którzy są niezorganizowani. Zauważył, że ledwie 1 procent polskich producentów owoców jest zrzeszonych w grupach producenckich, a np. w Danii jest to 98 procent.

Będą rekompensaty z UE?

Szef resortu rolnictwa poinformował, że wystąpił do Komisji Europejskiej, by ze względu na głęboki kryzys na rynku owoców miękkich wyasygnowała środki na rekompensaty. Z podobnym wnioskiem, dotyczącym brzoskwiń i moreli, zgłosiła się Grecja, argumentując trudności brakiem dostępu do rynku rosyjskiego.

Sawicki przypomniał też, że 8 lipca zwrócił się do UOKiK o zbadanie sprawy. Jak zawsze w sprawach rolnych Urząd nie jest władny, by zbadać, czy jest zmowa cenowa, czy jej nie ma - mówił. Dodał, że Urząd tłumaczy, że prawo krajowe w tym zakresie nie jest precyzyjne, ale prawo unijne jasno mówi, że zakup i wprowadzanie do obrotu towarów po cenach dumpingowych jest zakazane. Choćby z tego tytułu UOKiK powinien takie sprawy podejmować z urzędu, a dodatkowo jest zawiadomienie ze strony ministra i rolników. Będę interweniował w tej sprawie u prezesa UOKiK Adama Jassera - powiedział.

Zakłady kupiły tanie wiśnie z Serbii i Węgier

W naszej ocenie nie ma uzasadnienia, żeby ceny były na tak niskim poziomie - mówił natomiast wczoraj prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. Podkreślił, że niezależnie od ceny surowca, cena przetworów: soków, nektarów czy dżemów dla konsumenta niemal się nie zmienia. Udział surowca w cenie produktu finalnego jest w tym roku w granicach 1-5 procent.

Zdaniem skarbnika ZS RP Witolda Piekarnika, tak niskie ceny doprowadzą do bankructwa wiele gospodarstw sadowniczych. Ich właściciele nie będą bowiem mieli pieniędzy, by odtworzyć produkcję. A dla części rolników, którzy zainwestowali w rozwój sadów biorąc na ten cel kredyty bankowe może to oznaczać jeszcze większe problemy.

Zakłady przetwórcze tłumaczą, że powodem niskich cen skupu jest zbyt duża produkcja owoców w Polsce. Jednocześnie sprowadziły do przerobu tanie, ale słabej jakości wiśnie z Serbii i z Węgier i nie chcą kupować polskiego produktu - zauważył sadownik Ryszard Kaźmierczak. Owoców nie jest więcej niż w ubiegłym roku, polityka handlowa jest taka, która dopuszcza tego rodzaju praktyki - powiedział.

Jego zdaniem zakłady przetwórcze nie są zainteresowanie współpracą z grupami producenckimi, bo jest im wygodniej kupować surowiec od pośredników, którzy skupią owoce za bezcen od niezrzeszonych rolników.

Konieczne zmiany w prawie

Wiceprezes ZS RP Robert Remiszewski zwrócił uwagę, że konieczne są zmiany regulacji prawnych. Związek chce m.in., by na etykietach produktów umieszczana była informacja o kraju pochodzenia surowca. Może więc być tak, że "polski" dżem został wytworzony z marokańskiej truskawki, a konfitura - z serbskich wiśni, ale konsument powinien o tym wiedzieć - dodał.

W opinii sadowników, konieczna jest ponadto zmiana rozporządzenia ministra rolnictwa, która musi wiązać unijne dofinansowanie do modernizacji zakładu przetwórczego z koniecznością zawarcia umowy kontraktacyjnej. Taki przepis obowiązywał w 2004 roku, ale został zmieniony dwa lata później.

Jak zauważył Maliszewski, okazało się, że wiele zakładów przetwórczych unowocześniło swoją produkcję za publiczne pieniądze, ale to nie wpłynęło na poprawę współpracy między rolnikami i przemysłem, a wręcz przeciwnie - zaburzyło konkurencję rynkową. Do takiego wniosku doszedł w ubiegłym roku Europejski Trybunał Obrachunkowy, jak również organizacje rolnicze Copa-Cogeca.      

Zdaniem prezesa, dobra współpraca z przemysłem, na której zależy sadownikom, musi zapewnić godziwą zapłatę, tj. taką, która pokrywałaby koszty produkcji i dawała minimalny zysk pozwalający na dalsze doskonalenie produkcji owoców. Obecnie sadownicy nie mają żadnego wpływu na to, co robią przetwórnie, przemysł nie liczy się z producentami owoców w naszym kraju - stwierdził Maliszewski.

"Przemysł przetwórczy nie wywiązuje się ze zobowiązań"

Sawicki zaznaczył dzisiaj, że przemysł przetwórczy, który skorzystał z unijnego dofinansowania na modernizację produkcji, nie wywiązuje się ze zobowiązań, jakie nakłada na niego umowa z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Chodzi o wymóg zawarcia umów kontraktacyjnych z rolnikami, by 50 procent skupowanego surowca pochodziło właśnie od nich. Dodał, że inwestycje zostaną skontrolowane i skrupulatnie rozliczone przez Agencję.

Minister zapowiedział ponadto, że w nowym Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2015-2020 mniej środków dostanie przetwórstwo komercyjne, gdyż zakłady te nie chcą trwale wiązać się z polskimi dostawcami, a większość jest w rękach kapitału zagranicznego. Więcej środków natomiast zostanie przeznaczonych na wsparcie grup producenckich. Będą one mogły zająć się np. mrożeniem lub wyciskaniem soków. Dodał, że teraz też nie ma przeszkód, by grupy zajmowały się przerobem swojej produkcji.

Sawicki zaznaczył, że rozwiązaniem problemu będzie utworzenie funduszu ubezpieczenia od ryzyka rynkowego, czyli Funduszu Wzajemnej Pomocy w Stabilizacji Dochodów Rolniczych. Zaznaczył, że "jest już zgoda ministra finansów na utworzenie takiego funduszu".

Założenia do projektu ustawy - powołującego taki fundusz - trafiły pod koniec czerwca do prac rządowych. Z funduszu będą wypłacane rekompensaty dla rolników w przypadku znacznego spadku ich dochodów - o ponad 30 procent średniego rocznego dochodu z ostatnich trzech lat - np. z powodu obniżki cen produktów rolnych, wywołanej m.in. przez spekulacje rynkowe. Fundusz będzie dysponować wpłatami w wysokości 0,2 procenta wartości netto nabywanych produktów rolnych np. przez podmioty skupujące - zakłada resort.

Polska jest największym na świecie producentem czarnych porzeczek i najważniejszym ich dostawcą na rynki międzynarodowe. Produkujemy około 57 proc. porzeczek czarnych w skali Europy i blisko 53 proc. w świecie.

(MRod)