Miała być służba dla ojczyzny i obrona własnego domu, a jest kuszenie dodatkowymi dochodami. Szef WKU w Rzeszowie namawia do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej "pensją w wysokości ponad 500 złotych miesięcznie na rękę". Tak wynika z pisma, które pod koniec roku trafiło do mieszkańców Rzeszowa i okolicznych miejscowości.

Miała być służba dla ojczyzny i obrona własnego domu, a jest kuszenie dodatkowymi dochodami. Szef WKU w Rzeszowie namawia do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej "pensją w wysokości ponad 500 złotych miesięcznie na rękę". Tak wynika z pisma, które pod koniec roku trafiło do mieszkańców Rzeszowa i okolicznych miejscowości.
zdj. ilustracyjne /Wojciech Pacewicz /PAP

Język pisma jest wybitnie handlowy. Szef WKU w Rzeszowie pisze o "ofercie" i podkreśla przede wszystkim korzyści ekonomiczne.

Wynagrodzenie - według ulotki podpisanej przez podpułkownika Janusza Kwietnia - "nie jest wliczane do dochodu i nie wpływa na obniżenie innych świadczeń". Czyli ochotnik do WOT nie zapłaci wyższego podatku i nie musi obawiać się utraty na przykład 500+.

Dodatkowa zachęta to ponad 90 złotych za każdy dodatkowy dzień szkolenia.

Dowództwo WOT odcina się od rzeszowskiej ulotki. Treść listu nie była uzgodniona z dowództwem - twierdzi rzecznik.

Wojskowe Komendy Uzupełnień realizują oczywiście zadania rekrutacji na korzyść formowanych Wojsk Obrony Terytorialnej.(...) Nadmieniam, że czynnik finansowy jest marginalnym przy podejmowaniu decyzji o wstąpieniu do terytorialnej służby wojskowej. WOT nie ma problemu z uzupełnianiem stanu osobowego formowanych jednostek - pisze podpułkownik Marek Pietrzak.


(j.)