Podzielona Rosja obchodzi dzisiaj 10. rocznicę komunistycznego puczu, który doprowadził do rozpadu Związku Radzieckiego. Większość bohaterów tamtych wydarzeń pozostała jednak w cieniu - na obchodach nie było dziś Borysa Jelcyna ani Michaiła Gorbaczowa. Co ciekawe, w 10 lat po tamtych wydarzeniach około 15 procent Rosjan popiera organizatorów przewrotu.

Zupełnie inny stosunek do wydarzeń z niedawnej przeszłości ma młodzież: "O co chodzi? GKCzP? Czy to nazwa grupy rockowej?" - zastanawiała się jedna z rosyjskich nastolatek. Rozszyfrujmy skrót: GKCzP to Państwowy Komitet Stanu Wyjątkowego, utworzony przez komunistów usiłujących odsunąć Gorbaczowa od władzy i utrzymać przy życiu Związek Radziecki. Przypomnijmy: 19 sierpnia 1991 roku radziecka telewizja przerwała program i przez kilka godzin można było oglądać wyłącznie "Jezioro łabędzie", Czajkowskiego. Wreszcie pokazano konferencję prasową, z której wynikało, że ze względu na chorobę prezydenta Gorbaczowa, będącego na urlopie na Krymie, władzę przejmuje wspomniany Państwowy Komitet Stanu Wyjątkowego. Pierwszym dekretem Komitet zawiesił działalność partii politycznych i organizacji społecznych - jak podkreślano, "utrudniających normalizację sytuacji". Zakazano wieców, demonstracji i strajków, przewidywano godzinę policyjną, a media wzięto pod szczególną kontrolę. W skład Komitetu weszli m.in.: wiceprezydent ZSRR Gennadij Janajew, wicepremier Walentin Pawłow, szef KGB Władimir Kriuczkow i minister obrony Dmitrij Jazow. Na ulice Moskwy wjechały czołgi. Gorbaczow odmówił wszelkich kontaktów z puczystami. Prezydent Rosji Borys Jelcyn kategorycznie ich potępił i pozostał w Moskwie w siedzibie rosyjskiego parlamentu, wokół którego zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Również armia w znacznej mierze odmówiła wsparcia Komitetowi. Po trzech dniach pucz się zakończył. A 4 miesiące później doszło do rozpadu Związku Radzieckiego.

Organizatorzy zamachu stanu trafili do więzień, ale po niecałych dwóch latach wyszli na wolność. Niektórzy z nich zrobili w Rosji kariery polityczne - jak na przykład gubernator obwodu tulskiego, Wasilij Starodubcew. Dwa lata temu startował w wyborach z ramienia komunistów na trzecim miejscu - za Gienadijem Ziuganowem i jego imiennikiem - Sielezniowem, przewodniczącym dzisiejszej rosyjskiej Dumy. 70-letni dziś były dyrektor kołchozu im. Lenina, w Tule rządzi metodami rodem z partyjnych szkół. Jedna z jego decyzji to wprowadzenie w obwodzie przymusowych dostaw zboża. Wszystkie kołchozy i rolnicy całe zebrane zboże po ustalonych przez administrację cenach, musieli sprzedać jednej państwowej firmie. Tymczasem niektórzy do dziś z nostalgią wspominają czasy komunistyczne: "Nie pojawiła się żadna organizacja, która zastąpiłaby ówczesne organizacje pionierskie. Dzieci pozostawiono samym sobie, zajęła się nimi ulica i różne grupy, które wykorzystują je do swoich celów" – mówią niektórzy Rosjanie.

15:40