Co najmniej trzy drogi krajowe mogą być w poniedziałek zablokowane przez rolników. Po trasach z niewielką prędkością mają jeździć traktory. Rolnicy tym sposobem zaostrzają i rozszerzają na inne regiony protest, który zaczął się w Szczecinie. Zarzucają Agencji Nieruchomości Rolnych na Pomorzu Zachodnim niewłaściwy nadzór nad sprzedażą państwowej ziemi, którą mają wykupować zagraniczne koncerny.

Poniedziałkowy protest rolników ma rozpocząć się po godzinie 10. Na trasy krajowe wyjadą traktory. Z niewielką prędkością będą jeździć po drodze krajowej nr 10 koło Stargardu Szczecińskiego i krajowej szóstce koło Koszalina i Płotów. Wiele wskazuje na to, że do protestu dotyczącego sprzedaży państwowej ziemi na Pomorzu Zachodnim mogą dołączą się rolnicy z innych regionów Polski. Komitet protestacyjny ma wstępne potwierdzenie z Pomorza i Dolnego Śląska - tam również traktory mogą pojawić się na trasach krajowych. 

Równocześnie protestem na drogach rolnicy w poniedziałek ponownie zablokują centrum Szczecina. Od miesiąca w dni robocze jeżdżą przez 2 do 4 godzin ulicami ścisłego centrum miasta. Początek poniedziałkowego przejazdu przez stolicę woj. zachodniopomorskiego nastąpi o godzinie 13.

Zaostrzają protest mimo bliskiego kompromisu

W pierwszych dniach 2013 roku protestujący rolnicy rozmawiali z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa i Agencji Nieruchomości Rolnych. Trójstronne rozmowy doprowadziły do porozumienia w kilku kluczowych kwestiach. Strona rządowa zgodziła się spełnić m.in. najważniejszy postulat. Po pierwsze, w przypadku zgłoszenia podejrzenia przez przedstawicieli Izb Rolnych lub członków komisji przetargowej, że do przetargu chce stanąć osoba podstawiona przez zagraniczny kapitał, zostanie on odwołany. W jego miejsce ANR ma ogłosić przetarg ofertowy, który daje pewność, że ziemia trafia do polskiego rolnika.

Dodatkowo każdy nabywca państwowego gruntu będzie musiał uprawiać ziemię przez 10 lat i nie będzie mógł jej sprzedać. W innym przypadku zapłaci karę w wysokości 40 procent wartości, a grunt wróci do zasobów Skarbu Państwa. Resort rolnictwa zgodził się też na kilka rozwiązań, które mają zabezpieczyć interes polskiego rolnictwa.

Punktem spornym jest między innymi skład komisji przetargowych, w których rolnicy chcą mieć taką samą liczbę członków, jak Agencja Nieruchomości Rolnych. Dodatkowo protestujący domagają się dymisji dyrekcji zachodniopomorskiego oddziału ANR.

Protest, żeby nie zdrożało mleko

Rolnicy protestują na ulicach Szczecina od 5 grudnia 2012 roku. Domagają się zwiększenia nadzoru nad sprzedażą państwowej ziemi na Pomorzu Zachodnim. Zarzucają Agencji Nieruchomości Rolnych w Szczecinie, która organizuje i nadzoruje przetargi, że nie reaguje na informacje o wykupowaniu setek, a nawet tysięcy hektarów ziemi przez obcokrajowców. Zdaniem protestujących wszystko dzieje się przez dopuszczanie do przetargów tak zwanych słupów. Słup to osoba, która podaje się za polskiego rolnika, a w rzeczywistości działa na zlecenie zagranicznych koncernów z Danii, Francji, Holandii i Niemiec. Ziemia na Pomorzu Zachodnim jest kilkukrotnie tańsza, niż w tamtych krajach. Polscy, prawdziwi rolnicy przekonują, że nie są w stanie przelicytować podstawionego "słupa". 

Rolnicy ostrzegają, ze zagraniczny kapitał wykupuje najlepsze grunty na przykład w okolicach Pyrzyc. Zdaniem protestujących konsekwencje takiej sytuacji mogą być druzgocące dla polskiego rolnictwa i gospodarki. Ostrzegają, że przez wyprzedaż ziemi za kilka lat mogą w niekontrolowany sposób wzrosnąć na przykład ceny masła, mleka czy chleba. Istnienie problemu tak zwanych słupów w Zachodniopomorskiem potwierdza minister rolnictwa. Zdecydował o tymczasowych wstrzymaniu wszystkich przetargów ograniczonych na grunty rolne na Pomorzu Zachodnim.