Tragedia w miejscowości Jesiona w powiecie nowosolskim w woj. lubuskim. Jak poinformowali strażacy, 39-letni mężczyzna miał oblać siebie i konkubinę benzyną, a następnie podpalić. W czasie tego zdarzenia ucierpiała jeszcze dwójka dzieci - trzyletni chłopiec i 14-letnia dziewczyna. Jak ustalił reporter RMF FM, dramat poprzedziła impreza alkoholowa.

Tragedia w miejscowości Jesiona w powiecie nowosolskim w woj. lubuskim. Jak poinformowali strażacy, 39-letni mężczyzna miał oblać siebie i konkubinę benzyną, a następnie podpalić. W czasie tego zdarzenia ucierpiała jeszcze dwójka dzieci - trzyletni chłopiec i 14-letnia dziewczyna. Jak ustalił reporter RMF FM, dramat poprzedziła impreza alkoholowa.
Do zdarzenia doszło w woj. lubuskim (zdj. ilustracyjne) /Darek Delmanowicz /PAP

Do tragedii doszło ok. godziny 23 w niedzielę. Główna hipoteza, którą rozważają śledczy, wskazuje, że 39-letni mężczyzna oblał benzyną swoją partnerkę i siebie, a potem podpalił. 

Rzeczniczka policji w Nowej Soli Katarzyna Wąsowicz przekazała, że mężczyzna i kobieta są w stanie krytycznym - mają rozległe poparzenia. Zostali przewiezieni do szpitala w Nowej Soli.

W czasie zdarzenia ucierpiały również dzieci - trzylatek i 14-latka. Oboje trafili do szpitala w Zielonej Górze. Chłopiec jest poparzony - możliwe, że kobieta po ataku ze strony mężczyzny w szoku sięgnęła po najmłodsze dziecko bądź ono samo rzuciło się ku matce. Dziewczyna z kolei ma uraz kręgosłupa. Jak przekazała rzecznik policji, 14-latka uciekając przed ogniem, wyskoczyła z okna.

Dzieci do szpitala były zabierane przytomne - dodała Wąsowicz.

W tym samym domu, w którym rozegrał się dramat, mieszka jeszcze jedno dziecko i babcia. Ta dwójka nie ucierpiała. Kobieta tak wspomina dramatyczne zdarzenia: Dzieci zaczęły bardzo krzyczeć. Wrzask straszny powstał. Nie wiedziałam o co chodzi. Wyleciałam od siebie z mieszkania, a tam już wszytsko było w płomieniach. Zaczęłam krzyczeć, żeby wyskakiwali przez okno, bo spalą się żywcem. Wnuczka Dominika wyrzuciła najpierw Igorka, później ona wyskoczyła, po paru minutach dopiero córka.

Spalonego budynku pilnują strażacy-ochotnicy. Poważnie uszkodzony dom jest teraz miejscem pracy policji i prokuratury.


Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.

(abs)