Mimo nalegań Arabii Saudyjskiej, prezydent George Bush odmówił ujawnienia utajnionych fragmentów raportu Kongresu o zaniedbaniach, które ułatwiły terrorystom przeprowadzenie ataków 11 września 2001 roku. Ujawnienia ocenzurowanych fragmentów dokumentu domagają się także wpływowi amerykańscy kongresmeni.

Są przypuszczenia, że ocenzurowane fragmenty dotyczą ewentualnej roli członków rządu Arabii Saudyjskiej lub jej rodziny królewskiej w sponsorowaniu terrorystów al-Qaedy. Dokument został w zeszłym tygodniu udostępniony opinii publicznej. Jednak nie cały. Utajniono 28 stron z ponad 900-stronicowego raportu.

15 spośród 19 porywaczy samolotów 11 września było Saudyjczykami, podobnie jak szef al-Qaedy, Osama bin Laden. Rząd w Rijadzie stanowczo odrzuca zarzuty o kolaborację z terrorystami, podkreślając, że Baza planowała obalenie monarchii saudyjskiej i że jej władze współpracują w wojnie z terroryzmem.

Wcześniej wpływowi członkowie Kongresu, m.in. republikański przewodniczący Komisji ds. Bankowości Senatu Richard Shelby, wezwali do ujawnienia tajnych części raportu. Dziś także rząd saudyjski przyłączył się do tych głosów, argumentując, że chce dowieść, iż jest niewinny, a nie można tego zrobić nie znając części raportu, odnoszącej się do rzekomej odpowiedzialności Rijadu.

Specjalnie w tej sprawie do USA przybył saudyjski minister spraw zagranicznych książę Saud al-Fajsal. Prezydent Bush odmówił jednak odtajnienia ocenzurowanych fragmentów raportu, tłumacząc swoją decyzję trwającym ciągle śledztwem w sprawie tragedii z 11 września.

05:45