Rekordowy zakup prądu z zachodniej Europy. W tym momencie Polska kupuje blisko 2 gigawaty energii elektrycznej. To niemal 8 procent krajowego zapotrzebowania na prąd.

Sprowadzanie tak dużej ilości energii wynika z różnicy cen. Nie jest to efekt awarii w polskich elektrowniach. Choć np. blok energetyczny w Jaworznie pracuje na dwie trzecie swoich możliwości. Jednak w tym momencie prąd wytwarzany poza Polską jest znacznie tańszy niż w kraju.

Na tak zwanym rynku dnia następnego - wczoraj - prąd z Niemiec kosztował 160-170 euro za megawatogodzinę. W Polsce ponad 200 euro.

Dostawcy prądu wolą więc importować energię od naszych sąsiadów. Wolumen dostaw we wtorek rośnie niemal z minuty na minutę.

Rano polskie sieci elektroenergetyczne informowały, że import energii z Niemiec wynosi 1300 - 1400 megawatów - teraz to dwa tysiące megawatów. Polska wykorzystuje też całe moce przesyłowe ze Szwecji.

Niestety kupowanie tańszego prądu nie oznacza tańszych rachunków dla nas - odbiorców.

Skąd taki skok cen?

"Nasze ceny hurtowe były w kilku dniach stycznia dwukrotnie wyższe od cen niemieckich i jedne z najwyższych na kontynencie. To m.in. z powodu limitów nałożonych na produkcję wiatraków" - donosi Business Insider. 

Dlaczego energia elektryczna w Niemczech jest tańsza niż w Polsce? Składa się na to kilka czynników, w tym obniżenie cen gazu na europejskich giełdach. Sytuacja w zakresie dostaw gazu w UE ustabilizowała się, popyt również znacząco spada, co wywiera presję na ceny. 

W listopadzie Unia Europejska była w stanie nawet przekroczyć swój cel oszczędności gazu wynoszący 15 proc. Tak wynika z aktualnych danych urzędu statystycznego Eurostat. 18 krajów UE zaoszczędziło ponad 15 proc., w tym Niemcy ze spadkiem o około 25 proc. - komentuje dla Business Insidera Aleksandra Lindner, dyrektor działu energetycznego i korporacyjnego HWW Hewelt Wojnowski i Wspólnicy.

 

Opracowanie: