​Trwa likwidacja KWK Makoszowy w Zabrzu. Po 110 latach kopalnia zakończyła w grudniu wydobycie. Likwidacja zakładu ma potrwać 4 lata, ale pierwsze zmiany widać już teraz.

Zmiany widać tuż przed bramą. Kiedyś o poranku, czyli podczas pierwszej zmiany, nie było tu żadnego wolnego miejsca. Teraz zostało już tylko kilka samochodów.

Widać, że się coś zmieniło. Mało ruchu w ogóle. Jak się wchodzi na teren kopalni to wszędzie pusto, nikogo nie widać - mówił jeden z górników w rozmowie z RMF FM. Według niego na wszystkich zmianach stałoby zwykle po kilkadziesiąt samochodów.

W likwidowanym zakładzie wciąż musi działać przede wszystkim dyspozytornia, czyli serce każdej kopalni. Trzeba też sprawdzać zagrożenie, m.in. metanowe i pożarowe.

Cały czas pod ziemię zjeżdżają jednak ludzie. Średnio zjeżdża pod ziemię 160 górników na trzy zmiany w ciągu doby - mówi szef działu BHP kopalni Makoszowy Tomasz Garbacik. Nie ma wydobycia, ale prowadzone są prace likwidacyjne. W tej chwili polegają one na demontażu maszyn i urządzeń, a ponadto pracownicy muszą zjeżdżać na dół w celu kontrolowania zagrożenia wodnego, metanowego, pożarowego, obsługa pomp, obsługa szybów i tego typu prac niezbędnych, żeby mogli ci ludzie zjeżdżać na dół - tłumaczy.

W kopalni wciąż musi też funkcjonować stacja ratownictwa górniczego.

W tym momencie w zakładzie w Zabrzu pracuje 350 osób. Pod koniec grudnia deklaracje przejścia do innych kopalń złożyło ok. 950 spośród 1336 pracowników. Władze zakładu zapewniają, że wszyscy zostali zabezpieczeni ekonomicznie. Spółki Restrukturyzacji Kopalń gwarantują też zatrudnienie pracownikom administracyjno-biurowym.

Program likwidacji zakłada zakończenie na poziomie zasypania szybów - mówi zastępca dyrektora kopalni Sławomir Smoter.

Na razie ponad tysiąc osób z likwidowanej od dwóch miesięcy kopalni Makoszowy przeniesiono do innych zakładów. W tej chwili na powierzchnię wywożone są urządzenia, które jeszcze niedawno pracowały pod ziemią.

Oceniamy, czy mają one jakąkolwiek wartość, czy wartość złomową. Majątek, który został na dole też zostanie dokładnie policzony - szef działu BHP kopalni Makoszowy Tomasz Garbacik.

W kolejnych latach trzeba też będzie zagospodarować to, co zostało na powierzchni: hale, budynki i działki, a na koniec zasypać kopalniane szyby.

Makoszowy była do niedawna ostatnią czynną kopalnią w Zabrzu. Jej początki sięgają 1890 roku, kiedy przez wyrobiska prowadzone pod ziemią na zachód od kopalni Guido (dziś jest to kopalnia zabytkowa, jedna z największych atrakcji Szlaku Zabytków Techniki Woj. Śląskiego) rozpoznano rezerwowe pola górnicze. W 1900 roku rozpoczęła się tam budowa szybów, początkowo przeznaczonych dla innej zabrzańskiej kopalni. Wkrótce jednak obecne Makoszowy stały się samodzielną kopalnią, gdzie wydobycie węgla rozpoczęto wiosną 1906 roku.

Pracownicy likwidowanej kopalni Makoszowy otrzymają odprawy

Najdalej do połowy roku Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK) wypłaci odprawy górnikom z likwidowanej kopalni Makoszowy w Zabrzu - zapewniają przedstawiciele SRK. Spółka przyznaje, że odprawy należą się górnikom, choć znaleźli pracę w innych kopalniach.

Kiedy w grudniu ubiegłego roku zdecydowano o zakończeniu wydobycia w należącej do SRK zabrzańskiej kopalni, zarząd spółki i Ministerstwo Energii potwierdziły wcześniejsze deklaracje, gwarantujące wszystkim pracownikom Makoszów pracę w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej (PGG) i Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) oraz w strukturach SRK. Aby zatrudnić się w innych kopalniach, górnicy za porozumieniem stron odchodzili z pracy w kopalni Makoszowy, nie otrzymując jednak odpraw wynikających z Prawa pracy.

Największa grupa byłych pracowników Makoszów trafiła do wchodzącej w skład JSW kopalni Knurów-Szczygłowice.

(az+ug)