Resort skarbu droga mailową wysłał wczoraj trzy programy restrukturyzacji zakładów w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie. To dopiero pierwszy krok. Teraz Komisja musi ocenić te programy; jeśli je zaakceptuje, do połowy lipca muszą zostać podpisane umowy prywatyzacyjne. Jeśli do tego nie dojdzie, stocznie będą musiały zwrócić miliardy pomocy publicznej, a to grozi ich upadkiem.

Jeśli komisja uzna plany za niezadowalające, to negatywna decyzja może zapaść w ciągu kilku tygodni. Jeśli uznamy, że projekty są wystarczające, to decyzja zajmie prawdopodobnie dłużej - zaznacza rzecznik Komisji do spraw konkurencji Jacques Todd.

Jestem pełen dobrej nadziei, że Komisja Europejska te programy przyjmie. Cel prywatyzacji polskich stoczni, najważniejszy cel – utrzymania produkcji stoczniowej w Polsce będzie zrealizowany, bez względu na to, czy decyzja będzie taka, czy inna – zapewniał minister skarbu.

Aleksander Grad poinformował też o pracach resortu nad czarną księgą prywatyzacji stoczni. Będą w niej opisane zaniedbania polityków odnośnie sektora z ostatnich czterech lat. Księga, jak twierdzi minister, ma być podstawą wniosków do prokuratury i Trybunału Stanu.

Stoczniowcy ostrzegają zaś, że jeżeli odpowiedź Brukseli będzie negatywna przyjadą do Warszawy: Przyjedziemy i rozliczymy polski rząd. Zobaczycie państwo, że to nie będzie przyjemne dla polskiego rządu - grożą.