Rozrasta się solidarnościowe miasteczko przed kancelarią premiera, gdzie przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego na zmianę protestują związkowcy. We wtorek o godzinie 14 przed KPRM przybyło około 200 górników ze Śląska i Zagłębia, którzy zmienili kolegów z gdańskiej "Solidarności". Po kolejnej dobie protest będą kontynuować związkowcy z Mazowsza, a potem przyjdzie kolej na "Solidarność" z Małopolski.

Górnicy, którzy spędzą noc przed kancelarią premiera, do namiotowego miasteczka przywieźli transparenty, trąbki gwizdki i bębny. Pojawiły się także nowe gadżety, dzięki którym protest zyskał nową oprawę. Górnicy z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego przygotowali trumnę symbolizująca pracę do śmierci oraz kukły Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego, które ustawili na przeciw wejścia do kancelarii premiera.

Kukły mają na szyjach tabliczki: "Zdradziłem i okłamałem naród" i "Byłem oszustem i kłamcą". Związkowcy ze Śląska, odpalając kilkanaście petard zapowiedzieli też, że co godzinę będą tłuc kaskami o chodnik, żeby przypomnieć rządowi o swoich postulatach. Zależy im przede na tym, by zwrócono na nich uwagę. Jak mówią, ich protest ma efekt propagandowy, który idzie w świat.

W poniedziałek przed KPRM wyrosło miasteczko namiotowe

Naprzeciw gmachu KPRM w poniedziałek ok. godz. 14 zebrało się kilkuset związkowców z flagami, trąbami i gwizdkami. Rozstawili dwa metalowe stelaże do namiotów. Między drzewami rozwiesili transparenty: "Popierajcie PO czynem. Umierajcie przed terminem", "TAK dla referendum, NIE dla pracy do śmierci". Jan Pietrzak odśpiewał pieśń "Plagi Tuska".

Rozpoczynając protest, szef regionu gdańskiego "S" Krzysztof Dośla przypominał postulaty z sierpnia 1980 r. Odczytał m.in. postulat 14.: "Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 55 lat, a dla mężczyzn do 60 lub przepracowanie w PRL 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn bez względu na wiek". O to dopominali się strajkujący robotnicy w zakładach Wybrzeża w 1980 roku, to poparli pracownicy całej Polski w strajku sierpniowym - dodał.

Protestujących odwiedzili politycy PiS, m.in. prezes partii Jarosław Kaczyński i były szef "S" Janusz Śniadek, a także poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn.

W zeszłym tygodniu związkowcy nie dogadali się z Tuskiem

W zeszły czwartek bez przełomu zakończyło się ponad czterogodzinne posiedzenie Komisji Trójstronnej w Centrum "Dialog" w Warszawie. Przedstawiciele związków zawodowych usłyszeli od premiera twarde "nie" dla przeprowadzenia referendum w sprawie reformy emerytalnej. Donald Tusk mówił jedynie, że weźmie pod uwagę możliwość pewnego złagodzenia reformy.

To złagodzenie ma polegać na przechodzeniu na emeryturę wcześniej niż w wieku 67 lat, ale pod warunkiem, że potencjalny emeryt zdążył zgromadzić odpowiednio wysoki kapitał w ZUS-ie. W takim wypadku część osób mogłaby powiedzieć: "Nie chcę pracować dłużej, wolę niższą emeryturę". W przypadku kobiet taka częściowa emerytura byłby możliwa w wieku 62 lat.

Związki zawodowe wyszły ze spotkania zawiedzione. Tym bardziej, że premier uparcie powtarzał, że zrobi wszystko, by nie dopuścić do referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Zdaniem szefa Solidarności Piotra Dudy, Tusk "uparcie prze do 67 lat".