Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka ma się dziś zająć projektem komitetu "Zatrzymaj aborcję". Znosi on tzw. przesłankę eugeniczną, zezwalającą na przerwanie ciąży ze względu na wady płodu. Komisja ma zaopiniować projekt dla Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

O przyspieszenie prac nad projektem apelowali - oprócz jego autorów - również przedstawiciele Kościoła katolickiego. Oczekujemy, że Sejm niezwłocznie podejmie prace nad projektem komitetu Zatrzymaj aborcję - mówiła w lutym jego pełnomocniczka Kaja Godek. Były przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych abp Henryk Hoser podkreślił w ubiegłym tygodniu, że "zrelatywizowanie prawa do życia grozi zrelatywizowaniem praw człowieka".

O odrzucenie projektu apelują z kolei środowiska opowiadające się za utrzymaniem obecnych rozwiązań oraz zwolennicy liberalizacji przepisów. O wydanie negatywnej opinii zaapelowała do członków komisji m.in. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodzinny. Jej zdaniem, zmiany dyskryminują kobiety i pozbawiają je możliwości podejmowania decyzji o swoim ciele i życiu. Według federacji, proponowana zmiana przepisów przyczyni się do zwiększenia skali zjawiska tzw. podziemia aborcyjnego.

Polityczne zamieszanie wokół projektu "Ratujmy Kobiety 2017"

W styczniu posłowie zdecydowali o skierowaniu propozycji komitetu "Zatrzymaj aborcję" do dalszych prac sejmowych. Z kolei obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, został odrzucony. Projekt przepadł, ponieważ kluby PO i Nowoczesnej podzieliły się podczas głosowania - większość posłów PO i Nowoczesnej była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów PO głosowało przeciw, a 29 posłów Platformy i 10 Nowoczesnej w ogóle nie brało udziału w głosowaniu.

Pod obywatelskim projektem ustawy "Zatrzymaj aborcję" podpisało się ponad 830 tys. osób. Przedstawiając założenia projektu w styczniu w Sejmie, pełnomocniczka komitetu Kaja Godek przekonywała, że w Polsce "nadszedł czas, by zrobić kolejny krok w stronę ochrony życia".

Minister zdrowia Łukasz Szumowski  po objęciu stanowiska mówił w styczniu, że kwestie takie jak finansowanie in vitro czy zmiana obowiązującej ustawy regulującej sprawy aborcji nie są, w tej chwili, jego priorytetem. Skupiamy się na tym, jak system ochrony zdrowia powinien funkcjonować i jak go finansować - deklarował.

To już kolejna w ostatnim czasie próba zmian przepisów dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży. We wrześniu 2016 r. Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt "Ratujmy kobiety" - liberalizujący przepisy aborcyjne, a skierował do dalszych prac projekt komitetu "Stop aborcji" - zaostrzający prawo. Ostatecznie Sejm odrzucił projekt.

Obowiązująca od 1993 r. ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.

(ug)