„To nie mobbing, to reakcja na moje wysokie wymagania” – tak prezydent Poznania tłumaczy się z zarzutów dotyczących atmosfery pracy w jego gabinecie. Jacek Jaśkowiak poznał wyniki wewnętrznego audytu. Niezależnie od tej kontroli sytuację sprawdza Państwowa Inspekcja Pracy. Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM Adam Górczewski, kontrole potwierdziły, że doradca Jacka Jaśkowiaka zastraszał i wywierał nacisk na pracowników urzędu. Prezydent Poznania treść audytu komentuje jednak inaczej.

„To nie mobbing, to reakcja na moje wysokie wymagania” – tak prezydent Poznania tłumaczy się z zarzutów dotyczących atmosfery pracy w jego gabinecie. Jacek Jaśkowiak poznał wyniki wewnętrznego audytu. Niezależnie od tej kontroli sytuację sprawdza Państwowa Inspekcja Pracy. Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM Adam Górczewski, kontrole potwierdziły, że doradca Jacka Jaśkowiaka zastraszał i wywierał nacisk na pracowników urzędu. Prezydent Poznania treść audytu komentuje jednak inaczej.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak / Paweł Jaskółka /PAP

Według informacji naszego dziennikarza mobbing miał polegać choćby na podglądaniu korespondencji - także prywatnej, choć prowadzonej ze służbowych komputerów. Doradca prezydenta Jacka Jaśkowiaka w rozmowach nawiązywał do zawartości maili, a także facebookowych komunikatów urzędników - zarówno tych zamieszczanych na profilu, jak i wysyłanych w prywatnych wiadomościach - już kilka minut po ich wysłaniu.

Od tego samego człowieka pracownicy słyszeli zakaz kontaktowania się z ludźmi ekipy poprzedniego prezydenta Ryszarda Grobelnego. Mieli również unikać zwalnianych z urzędu dotychczasowych kolegów, co oznaczało nawet obowiązkowe usuwanie z grona znajomych na portalach społecznościowych. Dla przynajmniej jednej osoby stres skończył się przyjazdem do urzędu karetki.

Prezydent Jaśkowiak dostał wyniki audytu we wtorek na koniec dnia. W środę nie chciał pokazać ustaleń wewnętrznej komisji, bo, jak stwierdził, zabronił mu tego prawnik. Ujawnił tylko, że zarzuty mobbingu potwierdziło jedynie 5-6 osób. Na pytanie o konkretne ustalenia powiedział, że „ktoś nie mógł spać, bo bał się utraty pracy”. Ten strach przed zwolnieniami tłumaczył w ostrych słowach: Zapowiedziałem, że nie będę tolerował pozornej pracy i w tym zakresie odczucia typu, że ktoś się obawiał, że straci pracę, mogły mieć miejsce.

Jacek Jaśkowiak tym samym podtrzymał swoją od początku bronioną tezę, że zarzuty o mobbing pojawiły się jako reakcja na wysokie wymagania i zmiany wprowadzone od momentu przejęcia przez niego władzy w mieście, czyli od grudnia ubiegłego roku. Tym samym jego doradca – Krzysztof Kaczanowski – główny adresat zarzutów o mobbing może czuć się bezpiecznie na swoim stanowisku. Jaśkowiak potwierdził, że nie zamierza go zwalniać.

Sytuację może zmienić raport Państwowej Inspekcji Pracy, która, według informacji RMF FM, idzie w swoich ustaleniach dalej niż wnioski płynące z wewnętrznego audytu. Inspektorzy PIP wciąż pracują.

Adam Górczewski

(mpw)