Pałac prezydencki zapewnia, że prezydent Lech Kaczyński nie zna Andrzeja K. - jednego z dwóch zatrzymanych po prowokacji CBA z działką na Mazurach. Pytanie o ewentualną znajomość pojawiło się po tym, jak władze Warszawy ujawniły, że Andrzej K. pracował w Ratuszu w czasie, gdy stolicą rządził Lech Kaczyński.

Andrzej K. i Piotr R. - zatrzymani przez CBA w ubiegły piątek a następnie aresztowani - mieli powoływać się na swoje kontakty w resorcie rolnictwa i oferować - w zamian za pieniądze - odrolnienie działki na Mazurach. Mieli również mówić, że dla załatwienia sprawy konieczna będzie łapówka dla szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, do niedawna wicepremiera i ministra rolnictwa.

Lepper, który uważa, że cała sprawa jest wymierzoną w niego polityczną prowokacją, twierdzi, że Andrzej K. został podstawiony. Szef Samoobrony mówił w czwartek, że Andrzej K. wcześniej był "blisko związany" z Lechem Kaczyńskim, w czasie gdy obecny prezydent pełnił funkcję prezydenta Warszawy.

Andrzej K. pracował w zarządzie miasta stołecznego Warszawy za prezydentury pana Kaczyńskiego i później jakoś dziwnie i pan K., i pan R. znaleźli się firmie Dialog, firmie, która jest spółką-córką KGHM - spółki skarbu państwa - powiedział Lepper na konferencji prasowej. Dodał, że nie byłby zdziwiony, gdyby jeden z tych panów - raczej pan K. nie R. - od początku miał zagwarantowane, że będzie w tej sprawie świadkiem koronnym.

Spośród ponad 5 tys. pracowników (ratusza) zapewne było około 100 prawników. Pan prezydent nie znał pana Andrzeja K. (...)Nie sądzę, żeby kiedykolwiek z nim rozmawiał – powiedział w czwartek sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński. Dodał, że Lepper sugeruje związek jednego z aresztowanych w sprawie płatnej protekcji w resorcie rolnictwa z prezydentem, bo jest w trudnej sytuacji w tej chwili.