Przez cztery godziny w nocy policja, WOPR, Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa, strażacy, a także załoga wojskowego śmigłowca szukały w Sopocie mężczyzny, który miał wejść do morza i z niego nie wypłynąć.

Ze zgłoszenia wynikało, że 20-latek z powiatu tureckiego w Wielkopolsce poszedł się kąpać. Na brzegu zostały ubrania, rzeczy osobiste - w tym dokumenty - i wyłączony telefon. Obawy o to, że stało się coś złego były więc realne.

Spali w hotelu

W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było około 50 osób. Policja ściągnęła na miejsce dodatkowe siły prewencji, skontaktowała się z rodziną mężczyzny i ze znajomymi.

Jak ustalono, 20-latek był w towarzystwie kolegi. Zaczęło więc szukać dwóch osób. Około piątej nad ranem policji udało się ustalić, że obaj mężczyźni śpią... w hotelu.

Z morza wyszli w innym miejscu, niż do niego weszli. Nie mogli znaleźć swoich rzeczy, więc.. uznali, że po prostu pójdą spać.

Na razie nie wiadomo czy za to - delikatnie mówiąc -  niefrasobliwe zachowanie poniosą konsekwencje.