Po gwałtownej odwilży stabilizuje się sytuacja powodziowa w województwach śląskim i kujawsko-pomorskim. W Beskidach udało się zażegnać niebezpieczeństwo związane z zalegającymi w korytach rzek masami śniegu. Na Zalewie Włocławskim trwa natomiast akcja lodołamaczy, która ma na celu umożliwienie swobodniejszego przepływu wody przez zbiornik.

Strażacy opanowali już niebezpieczną sytuację powodziową w Beskidach. Woda w górskich potokach nie mogła swobodnie przepływać, bo po intensywnych opadach sprzed kilkunastu dni w rzecznych korytach zalegały masy śniegu. Zatory udało się już rozbić - strażacy używali do tego celu między innymi koparek. W niektórych miejscach krę usuwano także ręcznie.

Lodowo-śnieżne zatory pojawiły się na dwóch potokach - Słanica w Soli i Rycerka w Rycerce Dolnej. W centrum Soli woda dostała się do piwnic sześciu domów, a 5 kolejnych budynków było zagrożonych zalaniem. Zagrożony był również pobliski most kolejowy. W centrum śląskiej aglomeracji jest dużo spokojniej. Stan alarmowy przekroczony jest tylko na Brynicy koło Tarnowskich Gór.

Akcja lodołamaczy na Zalewie Włocławskim

Sześć lodołamaczy ruszyło do pracy na Zalewie Włocławskim. Skruszenie resztek lodowej pokrywy, która utrzymuje się jeszcze za zbiorniku, potrwa ponad tydzień. Lodołamacze pod wodzą "Niedźwiedzia", bo tak nazywa się jednostka, z której koordynowana jest akcja, mają dopłynąć do Dobrzynia nad Wisłą. Tam, na granicy Kujaw i Mazowsza, statki zawrócą i wyrąbią szeroką na pół kilometra rynnę.

Umożliwi to swobodniejszy przepływ wody na zalewie. Roztrzaskane kawały pokrywy lodowej są zrzucane przez zaporę wodną we Włocławku. Choć w Wyszogrodzie i Kępie Polskiej przekroczone są jeszcze stany ostrzegawcze, specjaliści są zgodni, że lodołamacze powinny zażegnać zagrożenie powodzią.